Gdy cały dzień to za mało...
shakira underneath your clothes.
(bo rozmawialiśmy o Shakirze
i słuchaliśmy tej piosenki
razem dwa razy)
(bo rozmawialiśmy o Shakirze
i słuchaliśmy tej piosenki
razem dwa razy)
Po sześćdziesięciu dziewięciu dniach miałam go znowu dla siebie i tylko dla siebie. Miałam jego niebieskie spojrzenie, dłonie na wyciągnięcie ręki, długie nogi i całą tę jego długą sylwetkę. Wypełnił sobą całą mnie: od stóp po cebulki włosów. Czuję jego obecność w swoim pokoju, na klatce schodowej, po której musiałam sama wracać. I z nadzieją wypatrywałam go na samej górze, przy samych drzwiach, bo pokonał te wszystkie schody o wiele szybciej. I miałam nadzieję, że nim przejdę przez jakikolwiek próg - przystanie, by mnie przepuścić. Ale nie było go. Siedział sobie w pociągu i pisał do mnie sms-y, że za mało mieliśmy czasu. Spędziłam z nim osiem godzin i czterdzieści osiem minut, co daje pięćset dwadzieścia osiem minut, a trzydzieści jeden tysięcy sześćset osiemdziesiąt sekund. Pisząc do mnie: za mało, miał rację. Absolutną rację.
Mam ochotę iść do niego, choć tak bardzo jestem zmęczona. Mam ochotę usiąść na podłodze i patrzeć na jego głowę spoczywającą na mojej poduszce. I obserwować jak technicznie rysuje swój pokój, swoje królestwo, które być może poznam już za sześć z kilkoma godzinami, długich dni. Chcę patrzeć, jak pałaszuje ciepłe tosty, zupę pomidorową i naleśniki. I słyszeć, że i ja mam jeść. Chcę, by patrzył na mnie, kiedy myję szklankę po jego kawie i swojej herbacie, kiedy przygotowuję mamie ciasto na wyżej wymienione naleśniki. Chcę słyszeć jego głos, kiedy wypowiada moje imię i mówi, że jestem okropna. By znów przypadkiem położył rękę na moich plecach, przesunął ją na biodro, mówiąc, że zaraz wrzuci mnie do rzeki, bądź po prostu, by mnie minąć. I by wyciągnął ku mnie rękę, kiedy przechodziliśmy przez błoto. Dobrze mi się patrzyło, gdy bawił się z moim psem i, gdy spacerował po mojej działce. Kiedy zwiedzał cały mój dom, obserwował czujnie mój pokój i mówił o byle czym, co wzbudzało mój zachwyt. Niekiedy łapałam się na tym, że wcale nie wiedziałam, co do mnie mówi.
Ale za nic w świecie nie chcę znów stać na peronie i patrzeć na nadjeżdżający pociąg, który miałby mi go za chwilę zabrać na niekończącą się ilość godzin. Nie chcę patrzeć na jego smutne spojrzenie i słuchać ciszy, która najlepiej mówi o tym, co za chwilę się stanie.
Chcę do niego.
Właśnie stanęły mi w oczach łzy, choć sama nie do końca wiem dlaczego... Dobrze, że mieliście dla siebie choć te kilka godzin, Ilonko, to cudownie, że je mieliście. Że jest ktoś, kto czekał tego dnia, tak jak Ty... Kto tak samo go pragnął.
OdpowiedzUsuńTak... po moim policzku spłynęła niezauważona łza. Chyba łza zazdrości. Czytając to wyobraziłam sobie siebie. Jak rzucam się pewnemu 'idiocie' w ramiona a on najzwyczajniej w świecie mnie przytula. Ech... marzenia czasem potrafią nam narobić dużo złudnych nadziei. To co napisałaś było, jest i będzie piękne. Bo na pozór to zwykłe życie, ale w twoim wykonaniu to coś więcej ;] Oby tak dalej.. Dajesz mi nadzieje że życie nie jest takie ponure jakim się wydaje. Bo gdzieś tam chyba naprawdę jest ktoś kto możne podarować mi wszystkie kolory tęczy.
OdpowiedzUsuńczuję magiczne ciepło w Twoich słowach.
OdpowiedzUsuńNie myślałam o tym w ten sposób. Wiedziałam, że bardzo mu zależy, bo nieraz mi mówił. Ale teraz będą mi Twoje słowa w głowie cicho nuciły melodię. Piękną melodię.
OdpowiedzUsuńJest kolorowe tylko trzeba na nie spojrzeć z uśmiechem. :)
OdpowiedzUsuńa ja magię, którą rozpylił w moim pokoju i sercu. czuję, że pulsuje mi w żyłach...
OdpowiedzUsuńbo dokładnie wtedy w ustach nabieramy smaku tęsknoty
OdpowiedzUsuńZnów przemawia przez Ciebie ogrom tęsknoty. Dla pragnienia bliskości drugiego człowieka jeden dzień to zdecydowanie za mało.
OdpowiedzUsuńCzekanie i tesknota nieraz sa straszne,ale przeciez sama wiesz- najpiekniejsze sa potem te chwile kiedy On jest juz obok :)
OdpowiedzUsuńktóra trwa i trwa, i rozpala zmysły.w sobotę znów będę koło niego.
OdpowiedzUsuńoj, przemawia. czuję ją cały czas. ta cholerna odległość, którą znów zmniejszymy do prawie minimum w sobotę! :)
OdpowiedzUsuńach, mam ochotę stać się dotykiem na jego skórze.
OdpowiedzUsuńObyście ją zmniejszyli w końcu całkowicie :))
OdpowiedzUsuńWzruszające. Tak pisze człowiek zakochany.A ja też chcę tak tęsknić...
OdpowiedzUsuńJesteś czarodziejką? Byłam bardzo smutna, ale czytając ten tekst, pomimo że też wydał mi się smutny, na wyobrażenie Was dwoje razem, na moją zbolałą twarz wpełzł uśmiech...Nie tylko dzień jest za krótki. Całe życie jest krótkie.
OdpowiedzUsuńczyżby znalazł kluczyk do Twojego serduszka?
OdpowiedzUsuńwzruszyłam się, choć zupełnie nie wiem dlaczego. może dlatego, że to scena rodem z romantycznego filmu, a może dlatego, że trochę Ci zazdroszczę. chyba zostaje mi tylko życzyć Ci, żeby ten czas jakoś tak szybciej leciał ;)
OdpowiedzUsuńo kurczę. wiesz, że chyba masz rację? pozwalam mu być w moim sercu, choć nadal panicznie się boję miłości, opuszczenia i tego, że wakacje, gdy go nie będzie - wszystko zepsują. to ponad 70 dni milczenia. już obliczyłam.
OdpowiedzUsuńwszystko przyjdzie z czasem. :)dla mnie szczytem marzeń jest zatonięcie w jego ramionach, nawet nie pocałunek :D
OdpowiedzUsuńnie czuję się zakochana. zauroczona, owszem.uwielbiam go i cenię bardzo. ale zakochana? nie.
OdpowiedzUsuńoj, dziękuję. :)od czterech dam już słyszałam, że ja i on - pasujemy do siebie.
OdpowiedzUsuńsama sobie zazdroszczę. :)
OdpowiedzUsuńopierając się tylko na Twoich notkach mogę powiedzieć to samo ;D
OdpowiedzUsuńoooch ;Dnie mam nic przeciwko :)
OdpowiedzUsuńw końcu minie. do soboty już coraz krócej, z kązdą minuta ;*
OdpowiedzUsuńZapewne wystarczy Ci też Jego spojrzenie... :)
OdpowiedzUsuńmożna tak? :D
OdpowiedzUsuńCzekanie, daje magię tego następnego spotkania. Wyczuwam miłość. Wiesz, przeczytałam kilkanaście twoich postów i jestem oczarowana, Twoje słowa to eliksir dla mojej skołatanej duszy ;* colored-rain.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńale jesteś szczęśliwa? :)
OdpowiedzUsuńA on na pewno chce do Ciebie. Zakochanym często wystarczy. tylko być. [czysta-woda]
OdpowiedzUsuńTeż nie miałabym nic przeciwko, gdyby ludzie mówili tak o mnie i o kimś dla mnie ważnym... ;)
OdpowiedzUsuńodliczam. :)on chyba też. ;)
OdpowiedzUsuńi zapewnienia, że myśli o mnie coraz więcej. :) - niedawno się dowiedziałam.
OdpowiedzUsuńKica, rozpływam się.... :)
OdpowiedzUsuńchyba tak ;Dteraz ja wszystko mogę. ;)
OdpowiedzUsuńoj, dziękuję. ;)miłość? nie, jeszcze nie. :)
OdpowiedzUsuńszalenie! :)i już się nie boję.
OdpowiedzUsuńzakochani to my nie jesteśmy. :)ale owszem, on też chce. :)
OdpowiedzUsuńa ja z Tobą jestem szczęśliwa ;* Moja Gwiazdka - tak się cieszę, że Ci się udało ;) a tak w ogóle to tęskniłam ;*
OdpowiedzUsuńi pomyśleć, że przez ten cały czas tylko z nim rozmawiałam, co dla niektórych jest bardzo dziwne. ;)ja też. bardzo. <3
OdpowiedzUsuńach pięknie to opisałaś:))emocje tu grają serenadę na pierwszym planie:)...a tęsknota zniknie keidy znowu się zobaczycie:)
OdpowiedzUsuńO nie! Ilona zmieni się w kałużę! ;>
OdpowiedzUsuńnie chodziłaś do szkoły? ;D
OdpowiedzUsuńzlepicie mnie. :)
OdpowiedzUsuńano chodziłam :Pi chodziło mi głównie o sobotę - prawie 9h rozmowy :Dwyczyn! :D
OdpowiedzUsuńa weź tu czekaj! :Pmam wrażenie, że od tej ubiegłej soboty minęła już wieczność.
OdpowiedzUsuńmrrrrrrrr, romans kwitnie ;>dlatego tak znikłaś ostatnio?;*
OdpowiedzUsuńAle jak można zlepić kałużę? ;D
OdpowiedzUsuńpodobno dla chcącego nic trudnego. :)
OdpowiedzUsuńto jeden z powodów. :)
OdpowiedzUsuńNo dobra. Wysuszę kałużę suszarką i jakoś złapię ją do odkurzacza, gdy już będzie w stanie lotnym. A potem się sama sklei. Masz rację. Nic trudnego ;)
OdpowiedzUsuńTobie też tę Miłość zabiera odległość?
OdpowiedzUsuńaha ;pale TYLKO rozmowa? ;p
OdpowiedzUsuńTyle dni rozłąki? Za dużo... Brat mojego Stevena co trzy tygodnie rzuca wszystko i jedzie do narzeczonej do Niemiec. A za niecały miesiąc przywiezie ją do Polski na zawsze. ;))
OdpowiedzUsuńszybko poszło. :)
OdpowiedzUsuńtylko, tylko :)
OdpowiedzUsuńtak.. choć jeszcze nie miłość.
OdpowiedzUsuńdopiero widziałam go 4 dni tak o.
OdpowiedzUsuńtaki stan :))
OdpowiedzUsuń