Czułam Twoją obecność bardziej niż kiedykolwiek, gdy tak patrzyłeś...
Siedząc na niebieskim krześle, kręciłam się wokół własnej osi, próbując uniknąć niebieskoszarych tęczówek, które na tle brązowej opalenizny miały intensywniejszy odcień. Czułam jak moje serce krzyczy bezgłośnie, by odwrócił wzrok i dał mi chwilę spokoju. Milczące spojrzenie jest chyba gorsze od potoku słów.
Kierowałam zatem słowa jedynie do dwóch zielonych spojrzeń, które utkwione były we mnie z ciekawością, omijając te niebieskie, mające w sobie wyjątkowo hipnotyzującą, a zarazem raniącą, moc. Choć pragnęłam ze wszystkich sił wyczytać z nich to, co wydawało mi się mówić, nie potrafiłam. Po prostu stchórzyłam.
Myślałam, że znam każde z jego spojrzeń. Każdą barwę jego głosu.
Moja teoria została zburzona w pokoju z brzoskwiniowymi ścianami, które w słabym świetle żarówki wydawały się mieć kolor pomarańczowy. Nie patrząc w stronę trójki siedzącej na łóżku, gdy nie było to konieczne, obserwowałam nie widząc, niebo pokryte szarymi, deszczowymi chmurami. Kłócąc się z własnym sercem, rozumem i pragnieniami, próbowałam uporządkować wewnętrzny chaos spowodowany tym jego spojrzeniem. Nieświadomie zadawał mi kolejne ciosy, skutecznie zamykając usta, które przy nim zawsze wydobywały z siebie przeróżne dźwięki. Może nawet nie zauważył, że jestem wyjątkowo milcząca? Wiem, że na pewno nie zauważył mojego szybciej bijącego serca, kiedy zdałam sobie sprawę, że właściciele zielonych tęczówek kierują się w stronę brązowych drzwi. Odetchnęłam swobodnie dopiero wtedy, kiedy zdałam sobie sprawę, iż nie zostaniemy w pokoju sami. A gdyby tak się stało, czułabym się niczym w pomieszczeniu, którego ściany powoli, wzmagając napięcie, przesuwają się w stronę środka, zmniejszając dzielącą nas odległość.
A przecież wyczuwałeś moją radość, kiedy odebrałam od Ciebie telefon. I słyszałeś, gdy śmiałam się do słuchawki, mówiąc Ci, że możesz przyjechać. A kiedy wreszcie, siedząc na parapecie w niebieskim pokoju, zobaczyłam Cię jadącego na rowerze, niemalże wyskoczyłam z okna, by szybciej Cię przywitać. A potem, powstrzymując wytęsknione serce, wypytywałam Cię o wrażenia, siedząc koło Ciebie na mojej ulubionej huśtawce.
Dlaczego zatem nagle umilkłam, gdy zaczął padać deszcz i słychać było pierwsze grzmoty na niebie? Dlaczego Twoje spojrzenie tak bardzo mnie bolało i paraliżowało, gdy siedzieliśmy w tym samym pokoju? Dlaczego nie usiadłam z wami na łóżku, tylko na krześle, mając Cię naprzeciwko siebie? Dlaczego zerkałam w Twoją stronę tylko wtedy, gdy Ty pokazywałeś Im zdjęcia z wakacji i opisywałeś wszystko? I dlaczego, do cholery, prawie stawało mi serce, gdy patrząc prosto w Twoje oczy, słuchałam Twoich słów skierowanych tylko do mnie? I dlaczego odpowiedziałeś niemalże niewidocznym wzruszeniem ramion, gdy zapytałam czemu się tak patrzysz, jakbym Ci coś zrobiła, z wyczuwalnym strachem (?) w głosie.
To nie było zwykłe spojrzenie. Ono było inne. Jakby wyczekujące, jakby chcące powierzyć mi jakąś tajemnicę, do której prawo mam tylko ja. Jakby chciało mi wyznać coś, do czego dorosłeś przez te ponad dwa tygodnie niewidzenia się. Było inne, nieznane mi, obce. Paraliżujące, hipnotyzujące, wywołujące uczucie smutku i melancholii.
Nigdy tak nie patrzyłeś i proszę, nie patrz więcej. Bo wtedy byłeś mi tak obcy i odległy, a jednocześnie bliższy niż kiedykolwiek.
_____
W sobotę:
płaczę na ślubie, bawię się na weselu Łukasza i Uli.
Panna Julia:
Mamo, ja na weselu nie będę siedziała z wami, tylko z Ilonką.
W sobotę:
płaczę na ślubie, bawię się na weselu Łukasza i Uli.
Panna Julia:
Mamo, ja na weselu nie będę siedziała z wami, tylko z Ilonką.
jak to czytałam to oderwałam się od rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńczemu?
OdpowiedzUsuńpytałaś czy coś mi miłość zrobiła... Patrzyła się w moje zielone oczy swoimi niebieskimi. I tak mi się poprzypominało... ach
OdpowiedzUsuńuwielbiam być pierwsza ^^
OdpowiedzUsuńPotrafisz człowieka odpędzić od rzeczywistości... Co ta miłość wyczynia z ludźmi?
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam parzystą liczbę komentarzy :Pi pierwsza też lubię być, bo wkurza mnie szukanie mojego komentarza w gąszczu innych ;D
OdpowiedzUsuńoch, przepraszam, jeśli zraniłam... a właściwie przepraszam, że przypomniałam.
OdpowiedzUsuńależ ja nic nie zrobiłam!nie, to nie miłość. i to jest najgorsze, że nie wiem, czym jest. ale na pewno nie miłością. na mnie ta rzeczywistość naparła z całych sił w tamtych kilkudziesięciu minutach, kiedy jego spojrzenie mnie świdrowało.
OdpowiedzUsuńoj, nie ma za co Kochana ;) pięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńnajgorzej jak ktoś ma dużo stron i szukam kilka razy i siebie nie widzę xD
OdpowiedzUsuńa tam pięknie. słowa mi uciekały, rozpraszane przez te oczy, które zapadły w mej pamięci.
OdpowiedzUsuńtak jak teraz u Ciebie :P czasem dwie str to dla mnie wyzwanie ;] ale już wiem, że muszę zaczynać od 4 :P
OdpowiedzUsuńno ja to parę razy miałam świeczki w oczach.
OdpowiedzUsuńno w sumie też Cię szukam xD
OdpowiedzUsuńale Ty masz łatwiej :P
OdpowiedzUsuńi motylki w brzuchu?
OdpowiedzUsuńNo i w tym jesteśmy podobne :D ja też nie wiem czy TO miłość. Ale coś na pewno jest ^^
OdpowiedzUsuńnie, motylków nie było. ;/
OdpowiedzUsuńtroszkę xD
OdpowiedzUsuńonagdy patrzyła na niego cały świat kurczył się do wielkości jego oczunie widziała niczego, nie słyszała melodii światatylko ten magnetyzm... naciągnięta do granic możliwości struna spojrzenia-lubiła czuć jego słodki zapach, który odurzał do resztybył dla niej jak dźwięk wschodzącego słońcaon...zerkał ukradkiem, a jej uśmiech rozszerzał źrenice niczym atropinanie czuł ciała, nie widział jak unosi się bezszelestnie w drgającym powietrzutylko to jej spojrzenie... oblewało go promieniami-kochał jak otwierała serce i wypuszczała motyle uśmiechu, które szybując w powietrzu delikatnie muskały jego policzkibyła dla niego czystym upojeniem słońcagasili siebiebo dzieliła ich przeszłośćdotyk innej kobiety, innego mężczyznyśmiali sięa w ciałach tylko źródła lękliwegotujące sięwybuchające żywe gejzery serc
OdpowiedzUsuńTy sie boisz i pragniesz w jednym momencie. a wiemy jakie to uczucie ;p;p nie chcesz tego?
OdpowiedzUsuńo masz !
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńja to nazywam przywiązaniem :P
OdpowiedzUsuńaż mi się smutno zrobiło...
OdpowiedzUsuńDla mnie to jest coś więcej... coś pomiędzy miłością a zwykłym zainteresowaniem... Zauroczenie! Na razie tak to mogę nazwać :D
OdpowiedzUsuńpiękne i smutne zarazem.
OdpowiedzUsuńaż za bardzo... sama nie wiem... z jednej strony chcę, z drugiej nie. a pośrodku stać nie będę całe życie.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tej wiedzy ;)
OdpowiedzUsuńprzepraszam... ale ja też nie czułam się lepiej, gdy to pisałam.
OdpowiedzUsuńmoze sie samo wyjasni;p
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś też ją osiągniesz :) Swoją drogą, wolałabym być pewna miłości niż zauroczenia :D
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy chcę.
OdpowiedzUsuńżebym się nie rozczarowała ;D
OdpowiedzUsuńZawsze mnie boli w środku, gdy myślę lub też czytam o tym. O wyczuwalnym w powietrzu napięciu, tęsknocie, chęci porozmawiania, a z drugiej strony właśnie nie.Mimo wszystko pięknie to opisałaś ;* :)
OdpowiedzUsuńta tęsknota, kiedy jest się w jednym pomieszczeniu naprawdę robi spustoszenie w sercu. Na powietrzu i kiedy nie przygniatały nas te deszczo-burzowe chmury, wszystko wydawało się prostsze.dziękuję. :* długo nie mogłam dobrać odpowiednich słów, ale nie mogłam tego trzymać w sobie, choć to niewiele pomogło.
OdpowiedzUsuńniestety.. może te spojrzenia Wasze rozkwitną jeszcze bardziej?
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc nie sądzę. a jeśli tak się stanie, nie wiem, czy moja dusza to zniesie.
OdpowiedzUsuńOto dowód na to, że samym spojrzeniem można zabić. [two-million-ways]
OdpowiedzUsuńzniesie zniesie... i przysporzy samych uniesień ;*
OdpowiedzUsuńAh Ilonko... Aż cały czas trzymałam się za serce bojąc się, żeby nie wyfrunęło gdzieś tam, daleko :)Piękne napisane, na prawdę. Ale ciesz się, że te niebieskie oczy masz.I tak dodatkiem: uwielbiam Cień wiatru ;D
OdpowiedzUsuńobyś miała rację, jeśli już do tego dojdzie.
OdpowiedzUsuńpowolny proces, ale chyba masz rację.
OdpowiedzUsuńojej. aż nie wiem, co powiedzieć. ;*gdzieś tam się cieszę, że jest.ja od iluś tam dni także. choć miałam wątpliwości, czy zacząć to czytać. ale powiodłam wzrokiem po pierwszych literach i już było po mnie. ;)
OdpowiedzUsuńjeśli dwie osoby coś do siebie czują to co stoi na przeszkodzie?! ;*
OdpowiedzUsuńmy raczej się nie zaliczamy do tej gryp osób :)
OdpowiedzUsuń;**Zafóne jest mistrzem. Nie mogłam się oderwać ani od Cienia ani od Gry Anioła. To jest wprost cud, że ktoś tak potrafi pisać. Tak, tak...Wyjątkowo. ;D
OdpowiedzUsuńWtedy aż powietrze gęstnieje. Staje się tak przytłaczające i ciężkie, że chce się uciec z tego pokoju, a jednak coś nadprzyrodzonego trzyma nas wciąż na krześle.Ale jednak warto to z siebie wyrzucić ;*
OdpowiedzUsuńnieeee? Twoje słowa w notce są przesycone magnetyzmem ;*
OdpowiedzUsuńi czasem warto wysiedzieć w tymże pokoju.
OdpowiedzUsuńwłaśnie mam zamiar zapolować na drugą jego powieść :D
OdpowiedzUsuńnie. :Pwidać potrafię pisać nawet o tym, czego nie ma :P ewentualnie o nieznanym. :]
OdpowiedzUsuńByle nie za długo.
OdpowiedzUsuńLudzie się zmieniają i uczucia się zmieniają, tylko czasem serce nie daje zapomnieć o kimś, kto był sercu bliski.Rozumiem, że Ciebie coś łączyło z nim? Czy to tylko przyjaźń, a z Twojej strony coś więcej?:)/ Benitka
OdpowiedzUsuńgdybym miała pewność, że zostanie mi to jakoś wynagrodzone - siedziałabym do końca. ;-)
OdpowiedzUsuńprzez pewien okres w życiu myślałam, że z mojej strony jest coś więcej... to chyba przyjaźń.
OdpowiedzUsuńAle nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać :) Mogłaś jedynie zaryzykować ;)
OdpowiedzUsuńmoże dlatego, że trochę otoczenie nie pasowało xD
OdpowiedzUsuńcałkiem możliwe. ;)
OdpowiedzUsuńto trochę niebezpieczne.
OdpowiedzUsuńaj... Niektórych oczu się nie zapomina.
OdpowiedzUsuńżeby tylko oczu...
OdpowiedzUsuńwiem, w tych sprawach lepiej postępować ostrożnie ;*
OdpowiedzUsuńno w sumie. Uśmiech...
OdpowiedzUsuńi dłonie. ach!
OdpowiedzUsuńtak, a znając moje porywcze serce to już w ogóle...
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńJa mam, ja mam ;D I się pokuszę przeczytać raz jeszcze xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam te książkę, z której jest cytat na początku notki.Jedno spojrzenie. Krótki wzrok ... A wyraża wiecej niż tysiac słow ...Są jedne oczy w które ja nie potrafię spojrzeć. I chyba nigdy nie będę potrafiła, choć tak bardzo się staram ...[odlamki-wspomnien]
OdpowiedzUsuńhmm to stworzyłaś coś z niczego ;-)
OdpowiedzUsuńMoje też się wyrywa, ale staram się je trzymać mocno ;)
OdpowiedzUsuńA to czemu?
OdpowiedzUsuńhmm.. trudno i coś napisać..ps tez mam niebieskie krzesło! :)
OdpowiedzUsuńnie smutamy, kochanie :*
OdpowiedzUsuńja i ona (zapożyczył ode mnie!) często powtarzamy, że czasem lepiej nie wiedzieć.
OdpowiedzUsuńmyślisz, że Chuck Norris właśnie odkrył, że jestem dla niego zagrożeniem? ;>
OdpowiedzUsuńi udaje się?
OdpowiedzUsuńpoczekaj aż ja zdobędę. :P poczytamy razem ;)
OdpowiedzUsuńmoże to i lepiej, że nie umiesz nadal...?
OdpowiedzUsuń:*serio?:D i kręcące :P może takie same?:D
OdpowiedzUsuńNa razie nie ma gdzie, aż tak się rwać :]
OdpowiedzUsuńo tyle dobrze ;D odpoczynek, co?
OdpowiedzUsuń:*ano kręcące :D
OdpowiedzUsuńeee, to na bogato! :D
OdpowiedzUsuńi co my teraz z tym zrobimy? :P
OdpowiedzUsuńMożna i tak :) Ja osobiście nie lubię żyć w niewiedzy czy w rozdarciu. Dobrze jest wtedy, kiedy wszystko jest 'czarno na białym', przynajmniej jeśli chodzi o takie sprawy...
OdpowiedzUsuńto chyba taki urok uczucia [miłości...? jednoznacznie nie mówisz], no nie? spojrzenia wymowne a jednocześnie tajemnicze, ta niemoc powiedzenia czegokolwiek, jakby strach przed czymś nowym? może nie mam racji. na tym się nie znam x]
OdpowiedzUsuńurządzimy zlot fanów niebieskich krzeseł, które się kręcą :P myślę, że Dominika nie będzie miała nic przeciwko, jak sobie go zapożyczę. :P
OdpowiedzUsuńniby tak, ale kiedy zdałam sobie sprawę, że chyba coś czuję, nie było mi wcale lepiej.
OdpowiedzUsuńnie wiem czy masz rację. nie, to nie miłość. a może miłość?mogłabym tu puścić ciurkiem słowa "nie wiem".
OdpowiedzUsuńJaka znów Dominika? :P
OdpowiedzUsuńwspominałam, że mogę się mylić ^^ to były jakieś takie moje przemyślenia, niekoniecznie adekwatne do sytuacji
OdpowiedzUsuńNie wiem ... 'Nigdy nie wzniesiesz się ponad to czemu nie potrafisz spojrzeć w oczy' ... A chciałabym być ponad tym. Ale chyba nigdy nie będę.
OdpowiedzUsuńtak po prostu musi być...
OdpowiedzUsuńwłaścicielka niebieskiego krzesła :P bo jest jeszcze druga, i też ma niebieskie krzesło ;Da ja biedna mam drewniane :P
OdpowiedzUsuńtak, tak, wiem... ale mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńNo tak, chyba że tak. Rozumiem.
OdpowiedzUsuńOh no, już zaczęłam xD
OdpowiedzUsuńdo tego jeszcze kilka piosenek i jest git ;/
OdpowiedzUsuńi na co?
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńosz Ty!
OdpowiedzUsuńna płacz;(
OdpowiedzUsuń;) ;-*
OdpowiedzUsuńTak, odpoczywa sobie od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńNo bo już przeczytałam te wypożyczone i nie miałam za co się zabrać. ;)
OdpowiedzUsuńPrzetrwałam ! Ilono ja żyję ; )Nie spadłam z żadnej góry, chociaż były groźne momenty.W takich momentach człowiek uświadamia sobie dużo rzeczy.Istotnych rzeczy. Mam Ci tyle do napisania, ale masz szczęście, że nie spałam 2 doby i teraz oczy same mi się zamykają.Przynajmniej nie będziesz musiała słuchać mojego wywodu i sprawozdania z każdego dnia .;)
OdpowiedzUsuńraczej McGyver ;-))))))
OdpowiedzUsuń"I wtedy czułam Twoją obecność tak bardzo, że prawie pękło mi serce, gdy zdałam sobie sprawę, iż nie mogę Cię nawet dotknąć, bo jesteśmy skazani tylko na krzyżujące się co jakiś czas spojrzenia." - świetnie to ujęłaś, a przy okazji obudziłaś moje wspomnienia. Czasami wydaje mi się, że to już podpada pod obsesję, ale nie wiem, jak jest naprawdę. Ciężko mi o tym pisać, sama nie do końca rozumiem, co czuję. Czemu czuję...U mnie nowa notka, serdecznie zapraszam. [kolorowy-balon]
OdpowiedzUsuńTo jest nas więcej?:D
OdpowiedzUsuńTo niesamowite jak potrafisz opisać z pozoru prostą sytuację. Myślę, że to kwestia czasu zanim wydasz książkę :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie pociesza mnie to ...
OdpowiedzUsuńnie masz za co przepraszać :* czasem dobrze jest posmutać, bo coś nie coś zrozumieć :*
OdpowiedzUsuńtulę Cię. ;*
OdpowiedzUsuńooo, dzięki. ;)
OdpowiedzUsuńhehehe :d może być. ;]
OdpowiedzUsuńto fakt. ;*
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że się nie rozleniwi za bardzo.
OdpowiedzUsuńna mnie nadal czeka kilka tytułów z biblioteki ;]
OdpowiedzUsuńnic innego nie jestem w stanie powiedzieć.
OdpowiedzUsuńba! ;D
OdpowiedzUsuńo mnie się nie martw ;D
OdpowiedzUsuńhah ; )Smutno mi i chciałabym tam wrócić.Najbardziej w obozach nienawidzę tego uczucia 'po nich',kiedy wracam do domu i mam nieodpartą potrzebę wrócić tam, do tych ludzi. W momencie, gdy inni z radością wracają do domu, bo tęsknili, ja zaczynam tęsknic za nimi. Dziwna jestem.
OdpowiedzUsuńtrudno odpowiedzieć sobie na tego typu pytania. i nawet nie wiem, czy warto próbować. jeśli serce chce czuć - to nic ani nikt go nie powstrzyma.
OdpowiedzUsuńnie wiem, co powiedzieć...szczerze mówiąc, gdy to pisałam, miałam wrażenie, że ta notka jest ciężka. może spowodowany było to tym, iż to spojrzenie wcale mi nie ułatwiało zadania...
OdpowiedzUsuńmyślę, że większość osób i tęskniło za domem, i za sobą. ;* (obozowiczami)
OdpowiedzUsuńczyli tak:D
OdpowiedzUsuńJeśli będzie musiało bić szybszym rytmem, na pewno nie zawiedzie ;)
OdpowiedzUsuń; ] a ty jechałaś na jakiś obóz ?
OdpowiedzUsuń;*ogarniam się już.
OdpowiedzUsuńProszę, proszę :D:D :)
OdpowiedzUsuńchodzi mi o to, że jak czytam twoje teksty to czuję się jakbym ja to przeżywała. i to na pewno nie jest ciężkie ! ;]
OdpowiedzUsuńojjj, dziękuję. ;*
OdpowiedzUsuńdokładnie. ;)
OdpowiedzUsuńtak mówisz?:)
OdpowiedzUsuńno co?
OdpowiedzUsuńcieszy mnie to ;*
OdpowiedzUsuńHm? .
OdpowiedzUsuńRozumiem ... ;*
OdpowiedzUsuńwłaściwie to nic.
OdpowiedzUsuń;*
OdpowiedzUsuńNo to się całuśnie zrobiło ;)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa ciekawa wymiana zdań xD
OdpowiedzUsuńtak też sądzę ;)
OdpowiedzUsuńtopie smutki ;/
OdpowiedzUsuńa proooszę ; *
OdpowiedzUsuńCieszę się. Nie wiem, może nie powinnam... mimo wszystko... cieszę się z tego Jego spojrzenia
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie jest najpiękniejsze...{bastylia}
OdpowiedzUsuń