fotografie

zatrzymana chwila na pocałunku. odbitki zdjęć przypominające wspomnienia lepszych chwil. minuta za minutą upływająca w czasie teraz. niepowstrzymana chęć znalezienia się wtedy na kilkanaście sekund. wystarczająco długo, by przypomnieć sobie to, co uleciało z wyobraźni. dotyk palców na policzku. słona łza w kąciku warg.


rozgrzane słowa szeptane przy uchu. złączone ciasno palce. słodka niewiedza. nieumiejętność rozdzielenia splecionych ciał. mrowiący oddech na kręgosłupie. deszcz dreszczy skradających się po białej pościeli.


za długo bez siebie.


rozrzucone czarno-białe fotografie obdarte z zapachu i dźwięków. powstrzymany szloch ubity w kulę żalu.


ciepły oddech na oszronionej szybie. rój wspomnień atakujących umysł. powoli zapadający zmierzch. bezsenne noce spędzone w pojedynkę. muślinowy dotyk muskający najczulsze struny serca. 


kolejne pożegnanie pomnożone przez nieskończoność. 


__________


Obawiam się, że moja wytrzymałość jest na granicy.


Onet zaczyna mnie drażnić. 


Ale żal odchodzić. 

Komentarze

  1. Tęsknota, odległość, brak ukochanej osoby to coś co boli za każdym razem... Nie wiem czy jesteś w związku na odległość czy nie, w każdym razie zawsze podziwiałam ludzi, którzy wytrzymywali długą rozłąkę.
    "Powstrzymany szloch ubity w kulę żalu"- rewelacyjnie ujęte.

    OdpowiedzUsuń
  2. Związek na odległość. I wspólne chwile niekiedy łapane w locie.

    Receptą jest chyba powtarzanie sobie, że da się do tego przyzwyczaić. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Namiętność połączona z tęsknotą. Nie potrafię sobie wyobrazić tego stanu, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Ba! Nie zdarzyło mi się nawet zakochanie z wzajemnością, zauroczenia jednostronne owszem były, ale nie to... Jestem bardzo uboga w te uczucia niestety, co nie zmienia faktu, że mnie poruszyłaś.
    Przejmująco piszesz....

    OdpowiedzUsuń
  4. To piękne słowa. Chyba najpiękniejsze, jakie przez ostatnie miesiące dane mi było przeczytać.
    Bardzo szczere wyznanie, za które powinnam podziękować.

    Kilka lat temu pewnie napisałabym, że na wszystko przyjdzie pora i Ciebie spotka szczęście odwzajemnionej miłości. Byłoby to na pewno szczere, ale teraz mocniej wierzę w przeznaczenie. I choć żałuję, że nie wiem, jak wszystko się potoczy, mam szczerą nadzieję, że tak, jak sobie wymarzyłaś. Jak? Tego dowiemy się z czasem.
    Potrzeba odrobiny wiary, ale także pozytywnego otwarcia na niespodzianki.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj na blogu jednej z moich Czytelniczek napisałam, że odległość to tylko liczby, które nie powinny wpływać na rozluźnienie więzi między dwiema osobami. Dziś uświadomiłam sobie, że nieposkromiona tęsknota, ciągłe wspomnienia i wyczekiwanie dnia, w których znów będziemy blisko siebie, jest męcząca. Czasami nie do zniesienia. Rozumiem Twój żal, gorycz, brak sił. Nikt nie lubi samotności.

    Jak duża odległość Was dzieli?

    OdpowiedzUsuń
  6. Około 80 km.
    I dzieli nas zawsze tydzień, czasem dwa, jeżeli mamy w te same weekendy zajęcia na uczelniach.

    Wydaje się to niewiele, ale pomimo ponad trzech lat bycia razem, wydaje mi się, że z czasem coraz trudniej znosi mi się rozłąkę. Szczególnie moment pożegnania chciałoby się odłożyć na potem.

    Pociągi w tym przypadku są bezwzględne.

    Ale zgadzam się z Tobą - liczba kilometrów nie powinna mieć znaczenie, czasem jednak okazuje się, że to, co powinno, a co nie powinno, nie ma najmniejszego znaczenia, jeśli w grę wchodzą uczucia, emocje, rozmowy, których nie da się przeprowadzić przez telefon i odłożyć w czasie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przestałaś jednak wątpić w Waszą miłość, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam momenty krytyczne. Ale na chwile obecną nie ma w moim życiu stanu, w który wierzyłabym mocniej.
    Zbyt wiele razem przeszliśmy, by tak po prostu odpuścić i dać sobie spokój.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miłość podręcznikowa nie istnieje. W rzeczywistości, oprócz radości i uśmiechu, serwuje Nam masę łez i smutku. Miło czytać, miło wiedzieć, że mimo wszelkich wątpliwości wierzysz w uczucie i nie poddasz się, bo na Waszej drodze stanął problem, którego da się rozwiązać.

    W jakim mieście studiujesz?

    OdpowiedzUsuń
  10. mi pozostały fotografie, choc nie moga miec nic wspolnego z tesknota ... ale jeszcze jakis czas pewnie bedzie im towarzyszył zal.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie dziękuj. Czułam nie tylko, że mogę być szczera, ale wręcz nie mogę kłamać. Wykryłabyś to między wierszami, wrażliwi ludzie mają radary :)

    Nie wymagam już tak wiele jak dawniej, życie to zweryfikowało. Przynajmniej, jeśli chodzi o uczucia. Dobra strona medalu jest taka, że mam tym samym większą szansę na spełnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie piszesz. Odległość jest męcząca i ta tęsknota, ale wierzę, że dacie sobie świetnie radę. Nie rozpadaj się na kawałki, proszę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tęsknota jest na swój sposób pięknym uczuciem, ale ma też swoje ciemniejsze strony... trzeba nauczyć się jakoś z tym żyć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nas z mężem(jeszcze jako para bez obrączek) dzieliło 120 km. Widzieliśmy się raz w tygodniu, czasem raz w miesiącu. Było różnie, przetrwaliśmy. Nie wyobrażam sobie jednak rozłąki teraz. Wszystko jest do przetrwania.
    Podoba mi się styl pisania. Pozdrawiam
    Ps. Jeśli przeniesiesz blog gdzie indziej daj znać. Mnie też drażni, ale szkoda psuć robotę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba rzeczywiście my, wrażliwi, mamy jakieś radary. :) Aż mi się miło w okolicach serca zrobiło, naprawdę! A takie proste stwierdzenie.

    Więc chyba czasem warto odpuścić, jeśli wynagrodzeniem ma być odkrycie dla siebie czegoś dobrego. :) Mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  16. Serwuje masę smutku i łez, ale jeżeli można się tym podzielić z drugą osobą (może nawet po czasie), wszystko nabiera innego znaczenia. I to doznanie wznosi, przynosi nowe doświadczenia.

    W Warszawie. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oby te fotografie nie były wyciągane zbyt często. Wtedy żal nie będzie miał dostępu do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zbyt wiele pracy i łez nas połączyło, by dać sobie spokój.

    Może mieliśmy kilka krytycznych momentów, ale wystarczy spotkanie i wszystko wraca na swoje miejsce - nadzieje, tęsknota, miłość.

    Czasem spotykamy takie osoby, bez których naprawdę nie da się żyć.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tęsknotę da się okiełznać.

    Jest najbardziej inspirującym uczuciem. I myślę, że bez niej życie byłoby uboższe.

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj, taaak. Wydałam westchnienie, nie ma co! :)

    Ale na poważnie - myślę, że najważniejsza jest regularność. Dla nas "raz w tygodniu" jest normą, dla innych "raz w miesiącu". I da się to przetrwać. Gorzej, kiedy to "raz w tygodniu" wydłuża się do "raz na dwa tygodnie/na trzy tygodnie".

    Mieliśmy taką sytuację w tamtym roku akademickim. Ponowne przyzwyczajanie się do rzadszych spotkań było okropne. Szczególnie, że nawet jeżeli doszło do spotkania, spędzaliśmy czas na jego uczelni bądź mojej i było to niekiedy kilka godzin w miesiącu.

    Jeśli się kocha, wszystko się przetrwa. Nawet wielogodzinne kłótnie o pierdoły, które wywołuje tęsknota.

    P.S. myślę, że nie starczy mi odwagi, by się znowu klimatyzować na innym blogu. Na Onecie jestem jednak od lipca 2006 roku. To już jest kawałek historii.

    OdpowiedzUsuń
  21. To na pewno. Jednak szczęście nie wywołuje we mnie takiej weny, jak tęsknota.

    Dlatego doceniam to uczucie szczególnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bo wszystkie dzieła rodzą się w bólu i cierpieniu ;]

    OdpowiedzUsuń
  23. Moje na pewno. Choć jak tylko poznałam Adriana - pisałam pod wpływem szczęścia. Ale z drugiej strony, tęskniłam za nim i każde słowo przybliżało mnie do niego. :) To miłe wspomnienia. Rozmarzyłam się.

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj, tak.

    A jak się robi romantycznie i słucha się odpowiedniej piosenki, to słowa kryją się w opuszkach palców. I dopóki się ich nie spisze, nie opuszczą. Mrowienie jest dokuczliwe.

    Polecam gorąco "another love".

    OdpowiedzUsuń
  25. Już prawie zapomniałam o takim klimacie ;]

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja uwielbiam. To kategoria piosenek, które wrzucam do worka "inspirujące". I chyba na tej podstawie wybieram piosenki, które przechowuje w telefonie czy na komputerze - jeśli ściągają moją literacką część osobowości, daję im szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Mnie teraz wzięło na słuchanie "Pana Tadeusza" ;D Też twórcze ;P

    OdpowiedzUsuń
  28. Nieee, lubię głos Olbrychskiego ;]

    OdpowiedzUsuń
  29. Wszystko jasne. :) Często słuchasz audiobooków? :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Jeden pocałunek, jedno muśnięcie dłonią potrafi przywołać falę wspomnień, falę bardzo miłych i ciepłych wspomnień

    OdpowiedzUsuń
  31. Tylko czy jest się gotowym, by je przyjąć? Często wspomnienia rozbijają poukładany schemat dnia. Chce się powrócić do chwil poprzednich, a nie tkwić w tych, które są.

    OdpowiedzUsuń
  32. niekiedy wystarczy wejrzeć głąb siebie - pomyśl czego chcesz naprawdę, jesli okaże się że jego - walcz, poczekaj , moze los sie odmieni , moze kilometry sie zmniejsza.. moze czestotliwosc spotkac sie zwiekszy

    OdpowiedzUsuń
  33. Tekst nie jest do końca o nas. :) Potrzeba wypisania się i powstało coś takiego. :)

    Ale ja, a właściwie my, wiem czego chcę i walczymy o to każdego dnia. Intensywniej lub spokojniej, ale jednak.

    OdpowiedzUsuń
  34. niezmiernie mnie to cieszy :) uwielbiam zakochanych ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Odkrywam pierwsze cechy, które nas łączą. :P

    OdpowiedzUsuń
  36. a może lepiej ten żal oswoić? nie mogę ciągle uciekać.

    OdpowiedzUsuń
  37. Jeżeli znasz na to sposób, to tak. Powinnaś.

    OdpowiedzUsuń
  38. I to niebanalne uczucie, gdy wiemy, że zawsze jest ktoś, kto będzie akceptował Nas bez względu na wszelkie niedoskonałości.

    Co się dzieje z Onetem? Ja żadnych usterek nie zauważyłam, o dziwo. :) Jedynie co to komentarze są dopiero po jakimś czasie.

    OdpowiedzUsuń
  39. Głównie chodzi o ustawienia, choć i te zaczynam jakoś powoli ogarniać. Brakuje mi starego, dawnego Onetu, kiedy wszystko było jasne. Tu zielonego pojęcia nie mam, jak zmienić czcionkę podczas jej zmiany w ustawieniach.

    I to może w końcu ogarnę. :D

    OdpowiedzUsuń
  40. Czy Twój partner też ma problem z akceptacją Waszych częstych rozłąk?

    A to norma u każdego. :) Też nie mogłam ogarnąć nic, po zmianie ustawień. Przywykniesz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Czuję się jak na psychoanalizie. :) Głupie skojarzenie, przepraszam.

    Tak, dla mnie i dla niego jest to męczące, ale jesteśmy w tym razem, więc jest być może łatwiej.

    Mam nadzieję. :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Nie jesteś pierwszą blogerką, która tak określa korespondencję ze mną. Zadaje dużo pytań. Wiesz dlaczego? Bo dla mnie każda Wasza notka jest wyjątkowa. Zawsze pragnę utożsamić się z problemem drugiego człowieka. Stąd pamiętam Wasze pamiętniki, Wasze ostatnie rozterki, radości. Wiesz... Ta cecha to chyba zboczenie zawodowe, nabyte podczas studiowania.

    OdpowiedzUsuń
  43. A co studiowałaś?

    Chyba nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ktoś tak o nas dba czy też pamięta. Szczególnie jeżeli nie jest to osoba, z którą się widujemy i mamy w swoim życiu prawdziwym.

    OdpowiedzUsuń
  44. Pedagogikę o specjalności opiekuńczo- resocjalizacyjnej.

    Widzisz, ludzie się różni. ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Na szczęście. :)

    Polecałabyś ten kierunek?
    Sama studiuję pedagogikę przedszkolną z terapią pedagogiczną i mam wrażenie, że minęłam się z powołaniem. Został mi na szczęście tylko rok.

    OdpowiedzUsuń
  46. Dużo widzimy i czujemy, dlatego często jest nam trudniej. Czasami myślę, że wręcz za dużo...
    W prostocie tkwi siła oraz szczerość :)

    Życie wszystko weryfikuje i daje lekcje. Bolesne, ale cenne.

    OdpowiedzUsuń
  47. Byłoby nudno, gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.

    Polecam. Kierunek jest ciekawy, bogaty w wiele teorii, którą można spożytkować w praktyce. Wiele nauczyłam się przez te lata studiów. Najcenniejszym jednak skarbem w całej tej edukacyjnej "przygodzie" jest to, że uwrażliwiłam się na krzywdę ludzką i zrozumiałam, że każdy człowiek jest inny. Że do każdego problemu potrzeba podejść indywidualnie. Nie oceniać człowieka, a zrozumieć problem z jego punktu widzenia, nigdy nie ze swojego.

    OdpowiedzUsuń
  48. Ale doceniamy więcej, tak myślę. I to też jest ważne.

    OdpowiedzUsuń
  49. "Nie oceniać człowieka, a zrozumieć problem z jego punktu widzenia, nigdy nie ze swojego." To lekcja, która przydałaby się każdemu. I mi. Oj, tak. Mam czasem z tym problem w rozmowach z Adrianem.

    Żałuję, że teraz nie mogę stanąć przed wyborem studiów. Przydałyby mi się te doświadczenia i rozmowy kilka lat temu...

    OdpowiedzUsuń
  50. Dobrze, że to zauważyłaś, każdy medal ma dwie strony.

    OdpowiedzUsuń
  51. Stara prawda, a ciągle aktualna :)

    OdpowiedzUsuń
  52. To chyba pewnego rodzaju sztuka, którą mam nadzieję, że uda Ci się opanować. Spotkałam w swojej karierze- krótkiej zresztą, różnych ludzi. I to dzięki nim wypracowałam sobie pewne cechy.

    Nic straconego. Dalej możesz przecież podążać w swoje marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  53. Uwielbiam przysłowia, a nasz język jest w nie przebogaty :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Pierwszy raz się spotykam z osobą, która lubi przysłowia, naprawdę. :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Będę musiała kształcić się dalej w tym kierunku, choć czasem brak mi cierpliwości do innych.

    Teraz pytanie z serii "okiełznać blog", jak to robisz, że jesteś w stanie odpowiedzieć na komentarz, mimo że nie ma opcji "odpowiedz"? :) Przerasta to moje możliwości. :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Myślę, że jeśli oda Ci się pracować w zawodzie, czasami nabierzesz dystansu do ludzi.

    Hmm... Zależy czy mowa o Twoim blogu czy moim. Jeśli sprawa ma się do Twojego pamiętniczka to służy do tego najbliższa opcja 'odpowiedz' nad ostatnimi komentarzami. Kurde, nie wiem czy dobrze zrozumiałam Twoje pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  57. Tak swoją drogą- uwielbiam zdjęcie w Twoim nagłówku. :) Ilekroć jestem na Twoim blogu, zawsze ta fotografia wywołuje we mnie dużo emocji.

    OdpowiedzUsuń
  58. Właśnie w moim zawodzie to ja mogę co najwyżej dystansu do dzieci złapać :)

    Mojego, mojego. Jednak nad wpisem, nie pod? Ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Też je uwielbiam. Ale właśnie jestem na etapie poszukiwania czegoś innego, potrzebuję zmian. Choć ciężko sprostać temu, które jest obecnie w nagłówku.

    A znalazłam je całe wieki temu! :)

    OdpowiedzUsuń
  60. To podyplomowe studia robić o po kłopocie. :P

    Tak, nad. I tego co gorsza, zmienić nie można.

    Miałam nadzieję, że powiesz, że do "kawałek" Was. ;)

    OdpowiedzUsuń
  61. Podyplomowe będą związane z biblioteką i moim głównym marzeniem. :)

    Chciałabym powiedzieć, że to kawałek nas, ale niestety :) Albo stety :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Czym chciałabyś zająć się w przyszłości?

    OdpowiedzUsuń
  63. Marzy mi się praca w bibliotece. A jeszcze bardziej chciałabym swoją przyszłość powiązać z własną twórczością literacką.

    A jakie są Twoje plany? Marzenia?

    OdpowiedzUsuń
  64. Ambitne. I piękne.

    Wojsko. ;)

    OdpowiedzUsuń
  65. Pewnie dlatego, że interesuję się językiem jako takim, mogłabym być lingwistką przy odrobinie starań. Socjologia jednak zwyciężyła, jako kierunek studiów, bo zjawiska społeczne wręcz mnie pasjonują.

    OdpowiedzUsuń
  66. To jest dopiero ambitne. :)

    A jako kogo widzisz siebie w wojsku?

    OdpowiedzUsuń
  67. I jakie wiążesz z socjologią plany? Czy też już jak wpłynęła na Twoje życie - te osobiste i związane z pracą?

    Mam wrażenie, że po socjologii ciężko znaleźć pracę, w której się ten kierunek przyda.
    Mam tylko wrażenie, bo nigdy się tym nie interesowałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  68. I audiobooki zastępują książki? ;>

    OdpowiedzUsuń
  69. Jak zwykle zachwycająco Kochana! :) Zazdroszczę talentu... A co do Onetu, znam ten ból... :* I nie radzę odchodzić, radzę tylko "przejść" - na inną platformę...

    Osobiście polecam Wordpressa :)

    Trzymaj się tam!

    OdpowiedzUsuń
  70. Nie zamierzam pracować w zawodzie - chciałabym być dziennikarką albo w jakiś sposób zająć się pisaniem. Socjologia to niezła podbudowa pod każdą profesję humanistyczną, że tak powiem.

    Jeśli będzie trzeba, zacznę drugi kierunek: coś z wiedzą o media, PR itp. Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  71. Prawdziwej książki nic nie zastąpi ;]

    OdpowiedzUsuń
  72. Obyś znalazła jak najszybciej, zasługujesz na to.

    OdpowiedzUsuń
  73. To talent połączony z pracą (Swoją drogą chyba pierwszy raz swoją pisaninę nazwałam oficjalnie talentem :)) - niekiedy ciężko i nie dającą satysfakcji. Ale z pisania nigdy nie zrezygnuję. Napędzają mnie słowa, które ostatnio mnie odnalazły "Pisarz grzebie przeszłość we własnych słowach".

    Zostanę pewnie tutaj, nie lubię zmian. :) A do Onetu zaczynam się przyzwyczajać. W gąszczu niewiedzy zaczyna słońce prześwitywać. :P

    P.S byłam pewna, że o mnie zapomniałeś. :(

    OdpowiedzUsuń
  74. Czyli jesteś ambitna :)

    Na swoich studiach z socjologią spotkałam się w dwóch wydaniach, jakże skrajnych. Miałam socjologię ogólną, którą prowadzący skopiował z książki (nie pamiętam czyjej) - slajdy to było słowo w słowo Autora, pod którymi dzielnie nasz szanowny pan dr się podpisywał, ale to mniej ważne. I pomimo swojej urody (a był przystojny), nie potrafił przekazać wiedzy (zapożyczonej) tak, by mnie zachęcić.
    Drugie spotkanie z socjologią miałam na II roku, czyli niedawno. Dotyczyła konkretnie socjologii edukacji i wpadłam jak śliwka w kompot. :) Do tego prowadzący mający około 60-70 lat (z tą 70 pewnie przeginam), który mnie zachwycił swoją wiedzą i sposobem prowadzenia wykładów. Uwielbiam opowieści o tym, co chce się nam przekazać. Uwielbiam robić notatki. I im wdzięczniej opowiada wykładowca, tym jestem bardziej w nim zakochana. Slajdów w ogóle mogłoby dla mnie nie być. Chyba że porządkujące treści.
    I to spotkanie z socjologią gdzieś tam mnie urzekło. :)

    Wstęp niesamowicie długi, ale taka już jestem. :) Po drodze kuszą mnie poboczne opowiastki.

    OdpowiedzUsuń
  75. No! Takiej odpowiedzi się spodziewałam :D

    OdpowiedzUsuń
  76. Zapomniałem? Jakżebym mógł?

    Może nie zawsze się wpisuje, ale zawsze Cię czytam.
    A jeżeli odwiedzam Cię rzadziej ostatnio, to tylko dlatego, że życie mnie przytłacza.

    Ja o przyjaciołach nie zapominam - jeśli już to raczej na odwrót :(

    Ściskam Cię serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  77. Złe słowo z mojej strony, przepraszam.

    Ale brakowało mi Twojej tutaj obecności.

    Grunt, że jesteś, o. :)

    OdpowiedzUsuń
  78. Miałam bardzo podobne doświadczenia, jeśli chodzi o wykładowców, nawet porównanie podejścia do tego samego przedmiotu. Niebo i ziemia, więc doskonale Cię rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  79. Właśnie. Szkoda, że czasem podejście wykładowców zmienia nasz ogląd dotyczący danej nauki.

    OdpowiedzUsuń
  80. I chyba nawet nie zdają sobie z tego spawy. Odrabiają pańszczyznę, nic poza tym ich nie obchodzi.

    OdpowiedzUsuń
  81. Może tylko tyle, by studenci byli jak najmniej wymagający :)

    OdpowiedzUsuń
  82. O to na ich szczęście nietrudno :P

    OdpowiedzUsuń
  83. Niekoniecznie :) Mam w grupie studentkę, która jako jedyna chyba potrafi się przeciwstawić naszemu "Guru" uczelnianemu. :) Z marnym skutkiem, ale do odważnych świat należy! :D

    OdpowiedzUsuń
  84. Szacunek dla niej w takim razie, wielki :) Ja często mam przemożną ochotę na to, ale brak mi siły przebicia i... odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  85. Chętnie bym przekazała, ale jest typem człowieka, za którym nie przepadam. :)
    Osoba z gatunku: z wielkiej wsi weszłam w butach do wielkiego miasta i pokażę wam, na ile mnie stać!

    OdpowiedzUsuń
  86. Mogłabym czytać Twój post i czytać. Pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  87. Mam nadzieję, że będzie takich więcej. :) I zostaniesz na dłużej. :)

    OdpowiedzUsuń
  88. Muszę przyznać, że bardzo ładnie piszesz. :)
    A co do odległości. My z mężem poznaliśmy się trochę na odległość (300km), przetrwaliśmy tak 5 lat, zanim się pobraliśmy. :) Teraz już jesteśmy blisko i razem. :)

    OdpowiedzUsuń
  89. Dziękuję. :) jak już pisałam wyżej, a może wcześniej - tęsknota najlepszą inspiracją. :)

    Uwielbiam wpisy osób, które również były ze sobą na odległość przed ślubem. To dodaje siły. :)

    OdpowiedzUsuń
  90. "rój wspomnień atakujących umysł. "
    właśnie... a te wspomnienia bolą..
    i to w nocy jak człowiek sam jeszcze bardziej..

    OdpowiedzUsuń
  91. Kilometry, tęsknoty. Trzeba nauczyć się czekać i doczekiwać. To trudne.

    OdpowiedzUsuń
  92. Pewnie, ostatnio mam niestety zbyt mało wolnego czasu, który zabierają mi studia, ale co jakiś czas będę coś pisać u siebie i komentować :)

    OdpowiedzUsuń
  93. Dla mnie to jedna z najtrudniejszych sztuk do opanowania, z jakimi musiałam się zmierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  94. Wspomnienia chyba właśnie tak są zaprogramowane. Nie biorą pod uwagę nas, wspominających, torując sobie drogę do naszego umysłu i serca mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  95. Rozumiem doskonale. Niestety we mnie studia uśpiły chęć do pisania i zniknęłam na jakiś czas.

    Ale wracam pełna sił, motywacji i z nadzieją na nowe pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
  96. Ja nie podołałam takiej próbie, ale wiem, że trzeba bardzo kochać, żeby móc.

    OdpowiedzUsuń
  97. I równie mocno wierzyć. Sama miłość nie wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  98. Rozumiem Cię doskonale. Piękne jest to, że są jeszcze takie związki, jak Wasze, w których uczucie przewyższa problemy :)

    OdpowiedzUsuń
  99. Fotografie... Ale raczej te wywołane na papierze niż te na dysku laptopa. W plikach na dysku są przydatniejsze, ale jednak te papierowe bardziej przywołują wspomnienia.

    /Spędziłam na Onecie parę lat, ale w końcu nie dałam rady wytrzymać kolejnych awarii i przeniosłam się na blogspota. W ogóle nie żałuję i nie tęsknię...

    OdpowiedzUsuń
  100. jednorazowy wpis i wypełnienie wolnego czasu czy mogę się spodziewać Twojej częstszej obecności niż w ostatnich miesiącach? :))

    OdpowiedzUsuń
  101. Mam w zapasie kilka wpisów, więc trochę tu pobędę. :)

    Brakowało mi pisania. A co za tym idzie - blogowania. :)

    OdpowiedzUsuń
  102. Nie dla każdego do przyjęcia :P

    OdpowiedzUsuń
  103. Te wywołane mogłabym oglądać godzinami. Dlatego zawsze, kiedy nachodzi mnie ochota na wspominanie uwiecznionych chwil, zastanawiam się, czy na pewno mam czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  104. Czasem bywa ciężko, bo uczucie za bardzo daje się we znaki :) szczególnie te o negatywnym zabarwieniu :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz