Historia pewnej miłości.
Siedziała na ławce. Na zaczerwienione od łez i mrozu policzki, opadały delikatne płatki śniegu. Każdy inny, niepowtarzalny, taki magiczny. Mrużyła co chwilę szeroko otwarte oczy. Uśmiechała się do siebie, pokazując aparat z turkusowymi gumeczkami. Serce biło spokojnie, niekiedy szybciej, niespokojnie. Czuło, że coś się stanie. Bała się bardzo.
...
Bywają w życiu takie chwile, że świat staje w miejscu. Rzeczywistość i przeznaczenie przygotowują nas na jakiś moment, na jakąś chwilę, która ma się wydarzyć. Serce łomocze niespokojnie w piersi, uśmiech przeplata się z niespokojnym spojrzeniem, szukającym czegoś wyjątkowego.
Niekiedy tak mam. Po prostu. Zapowiedź czegoś niezwykłego. Przyjmuję to jako przygodę. I w głębi serca mam nadzieję, iż ta chwila będzie trwała wiecznie. Otwieram drzwi i wpuszczam świeże powietrze. Pozwalam wypełnić mu pokoje mojego serca, wypuścić smutne wspomnienia.
Niekiedy żyję tą chwilą.
...
Poczuła czyjeś ramię blisko swojego. Ciepły oddech, otulił jej ciało. Wspominała z uśmiechem. Bez żalu, bez gnębiących pytań. Pozwoliła sercu bić tak, jak dawniej. Tęskniła mocno. Chwila uniesienia, przed którą ukrywała się tyle czasu. Wolała zatrzasnąć za sobą drzwi, odizolować od tego, co było; zapomnieć.
Im bardziej się starała, tym mocniej narażała się na porażkę. Starała się nie myśleć, nie wspominać, kiedy serce chciało trwać w tym stanie. Chciało bić jeszcze dla Niego, słyszeć Jego szept, przypominać sobie zapach, dotyk delikatnych dłoni i mocnych ramion.
Pozwoliła sobie na spacer alejkami z przeszłości. Szli obok siebie, z uśmiechem, z młodzieńczą ufnością. Koło siebie przeszli wiele godzin. Wypowiedzieli miliony słów na tysiąc sposobów. Niekiedy krzyczeli szeptem. Niekiedy płakali do późnych godzin. Tracili siły, wtuleni w siebie, starając się oszukać czas. Kończąca się powoli gra. Patrzyli na siebie z ufnością, ofiarując sobie ostatnie uderzenia serca, ostatnie myśli i słowa, ostatnie gesty. Byli dla siebie mocniej niż kiedykolwiek. Mocniej, niż serce może sobie wymarzyć.
Spełniali się przy sobie, uczyli wciąż i wciąż. Błądzili po zakamarkach swoich dusz, opowiadali o przeżyciach, o tym, co widzą, co czują. Mówili do siebie, słuchając się uważnie, by nie uronić żadnego słowa. Razem ocierali swoje łzy, spisując listę wspólnie zrobionych rzeczy i tych, które zostały do spełnienia. Planowali, wiedząc, że czas jest okrutny...
Od ostatniej łzy, ostatniego spojrzenia, maleńkiego gestu, myśli - minął rok. Wiele łez zostało wylanych, wiele uczuć spisanych. Wiele godzin spędziła zwinięta w kłębek pod ciepłą kołdrą. Spędzała całe godziny, muskając opuszkami palców wspólne zdjęcia i wspomnienia.
Po roku, odnalazła siłę, by przyjść w miejsce, gdzie jest namacalnie. Usiadła na białej ławce. Spojrzeniem otuliła litery, składające się w napis, informujący o jego śmierci. Krzyknęła raz, kładąc rękę na zimnej płycie, okrytej białym puchem śniegu. Nie próbowała powstrzymywać łez.
Patrząc z uśmiechem w niebo, czuła, że Jest. Obecny w jej sercu.
Bo miłość trwa wiecznie.
Bo miłość nie zna granic.
osoby, które odchodzą zostają w naszych sercach. spoglądamy im w oczy patrzące na nas i dajemy dużo miłości ;*
OdpowiedzUsuńOjej... takiego zakończenia się nie spodziewałam ;((((/ dziewczyna-w-rozterkach
OdpowiedzUsuńSmutne ... :(Miłość prawdziwa jest wieczna, jest ponad tym wszystkim ...[odlamki-wspomnien]
OdpowiedzUsuńMiłość jest wyjątkiem w twierdzeniu, że nic nie trwa wiecznie.Piękna historia, czytając ją podświadomie wiedziałam, że coś się wydarzy, ale nie mogłam uwierzyć, dopuścić do siebie myśli, że te dwie osoby mogłyby się zranić, uciec od tak silnego uczucia, jednak zapomniałam, że istnieje śmierć.Trzeba tylko pamiętać, że śmierć nie oznacza końca miłości, bo póki dusza żyje kocha.
OdpowiedzUsuńŁaaał...Aż mam łzy w oczach.
OdpowiedzUsuńChociaż miałam łzy w oczach czytając to, myślę że nie tyle co smutne ale pełne nadzieii, wrazliwości .. że jest jeszcze miłość wieczna, że kochamy mimo że ktoś odchodzi na zawsze, że czujemy tą osobę, że jest./
OdpowiedzUsuńspojrzenie, z którego można wyczytać wszystko. ;-)
OdpowiedzUsuńwięc jednak ja też potrafię zaskakiwać. :P
OdpowiedzUsuńcudowna jest myśl, że śmierć nie jest w stanie rozdzielić dwóch dusz.
OdpowiedzUsuńpiękne zdanie - mam na myśli to pierwsze :-)niekiedy wolimy o śmierci po prostu nie pamiętać...
OdpowiedzUsuńTo mniej boli.A miłość...powinna zawsze być tak piękna i tak trwała :)
OdpowiedzUsuńnie chciałam wzbudzić Twojego wzruszenia.ale dziękuję. ;*
OdpowiedzUsuńcholernie się cieszę, że wychwyciłaś to, co chciałam przedstawić. wiadomo, że po stracie kogoś bliskiego jest ciężko, ale ten ktoś jest w naszym sercu... ale ja wiem, że nie zawsze da się o tym myśleć...
OdpowiedzUsuńtaka ucieczka chyba też do końca nie jest dobra [jeśli tak można to nazwać.] każda miłość na swój sposób jest piękna. ;)
OdpowiedzUsuńciepło i siłę ;*
OdpowiedzUsuńAle to takie pozytywne wzruszenie ;]
OdpowiedzUsuńTak. Tylko trzeba mieć wiarę w tą miłość :)
OdpowiedzUsuńmiłość cierpliwa jest,łaskawa jest ... ;D miałam to na religii.pięknie piszesz. /missixty
OdpowiedzUsuńMiłośc jest po prostu wszystkim. Ale tylko gdy jest prawdziwa. Gdy tak jest, trwa na zawsze. Życzę każdemu takiego silnego uczucia, bo ono jest największe, najpotężniejsze i najcenniejsze. [wyiluzjowana]
OdpowiedzUsuńŁadna historia :) [two-million-ways]
OdpowiedzUsuńAle nieodwzajemniona miłosc jest piękniejsza ;Pzamyslone-usta
OdpowiedzUsuńDokładnie!!:D:DA Twoje to opowiadanie? ;)/ Benitka
OdpowiedzUsuńChyba dużo ich mi przysłałaś w tym komentarzu ;*
OdpowiedzUsuńwszystko to, co nie jest umieszczone w cudzysłowiu na tym blogu - jest mojego autorstwa ;P
OdpowiedzUsuńMyślę, że nawet jeśli ona gdzieś się schowa... jeśli jest prawdziwa, to ta wiara wróci. Nagle. ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję. :Pwiesz, że lubię płakać?
OdpowiedzUsuńcoraz częściej trafiam na ten Hymn ;) uwielbiam go! :Ddziękuję. :)
OdpowiedzUsuńwypełnia nas. od A do Z. ;*
OdpowiedzUsuńdziękuję. ;*
OdpowiedzUsuńno proszę :pdlaczego?:D
OdpowiedzUsuńJa też! Ja też!Ciągle się wzruszam albo coś. xD
OdpowiedzUsuńprzy każdej najdrobniejszej rzeczy?:Dja np. dzisiaj płakałam dwa razy ze śmiechu a wczoraj na filmie :P
OdpowiedzUsuńTak. Przy każdej najdrobniejszej.A ja dzisiaj z bezsilności.
OdpowiedzUsuńchcesz wykrzyczeć lub po prostu wypowiedzieć słowa, które są w Tobie? służę ramieniem. ;*
OdpowiedzUsuńnieskończenie ^ ^
OdpowiedzUsuńschowam wszystko w sercu, bym miała na zły czas. ;-)
OdpowiedzUsuńW sercu taka osoba będzie zawsze, to chyba kwestia oswojenia się ze zdarzeniami które zaszły
OdpowiedzUsuńa to można tak?
OdpowiedzUsuńmiłość to cudowne uczucie...człowiek dzięki tej drugiej osobie jest lepszy...czuje że stać go na więcej...że wspólnie pokonają trudności...ale niestety bywa i tak gdy nawet się bardzo kocha to trzeba się rozstać...
OdpowiedzUsuńTo jest piękne ... Cudowne ;*. Masz niesamowitą zdolność ubierania uczuć w słowa. Powiedz, to nie zdarzyło się naprawdę? Mam nadzieję, że nie w Twoim życiu, choć taką miłość powinien chyba przeżyć każdy ;).[she-s-a-rebel]wklejam do linków.
OdpowiedzUsuńSłowa?Słowa. Czyny też. A właściwie bezsilność wobec tych czynów. Bezradność.Zagubienie. Mnóstwo wątpliwości...Dziękuję ;*
OdpowiedzUsuńSmutna historia, ale prawdziwa, bo prwdziwa miłość jest trwała i przetrwa na wieki. Pozdrawiam;*P.S. Jeszcze dzis znajdziesz się w moich linkach;)
OdpowiedzUsuńBardzo to ładne.. :) dziekuje za odwiedzinki na moim blogu :*[marzenajasik.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńIlonko, nie wiem co mam napisać...Że Twoje opowiadania są wspaniałe, że uwielbiam je czytać, że jesteś cudownie wrażliwa i masz piekne serce? Przecież takie słowa są zbyt zwykłe dla opisania Twojego niezwykłego talentu.Mogłabym napisać, że chyba wiem co przeżyła bohaterka opowiadania. Ale przecież wiesz, że ja wiem. Nie wiem co mam napisać.Trzymaj się Słoneczko i bądź silna :*
OdpowiedzUsuńjeśli nie, to ja coś wymyślę. ;)
OdpowiedzUsuńa możesz to jakoś poukładać w sobie?
OdpowiedzUsuńniekiedy oswajania dla serca trwa całą wieczność...
OdpowiedzUsuńa rozstanie to najgorsze, co może nas spotkać. to, kiedy widujemy ukochaną osobę lub mamy świadomość, że jest gdzieś na wyciągnięcie ręki...
OdpowiedzUsuńnie, w moim nie. ale może w pewien sposób? bardzo przybliżony. bardzo podobny. serce szepcze mi myśli, które powinnam spisać. ;-) trzeba tylko bardzo, bardzo dokładnie się wsłuchać i pozwolić mu działać :)
OdpowiedzUsuńczasem zastanawiam się czy chciałabym taką przeżyć...? czy wolałabym, żeby to mój ukochany żegnał mnie po śmierci. [przypuśćmy, że już jesteśmy kilkadziesiąt lat po ślubie]ja już dawno Cię zalinkowałam :P
OdpowiedzUsuńdziękuję również. ;*
OdpowiedzUsuńA ja wierzę, ze ta wiecznosć będzie pozorna i dasz radę. Zresztą jestem w podobnej sytuacji do Twojej i powoli żegnam się z tym co kiedyś też wydawało się wiecznością :)
OdpowiedzUsuńwiesz, że mi tym bardziej odebrało mowę? :-)naprawdę. Twoje komentarze są takie, że... nie wiem czy mam dziękować, czy od razu wsiadać w pierwszy pociąg i jechać do Ciebie z otwartymi ramionami.... właśnie przypomniałam sobie początek naszej blogowej znajomości, nasze rozmowy na gg, i Twojego meila. :-) miłe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńnp. co kiedyś było wiecznością? zaintrygowałaś mnie tym komentarzem, tym jednym zdaniem.
OdpowiedzUsuńMoże to zabrzmi sredniowiecznie, ale swego czasu pokochałam chłopaka który nie był dla mnie, ze względu na pare rzeczy których nie dało się przeskoczyć. Idąc za rozsądkiem rozstawałam sie z nimi i schodziłam, bo nie potrafilismy bez siebie żyć, aż po prostu to los nas rozłączył i przez prawie rok nie mogłam sie z tym pogodzić. Niedawno minął rok odkąd ostatni raz go widziłam pogodziłam się z tym, że los różne drogi pisze a wieczność którą był każdy dzien bez niego minęła...
OdpowiedzUsuńNo tak, może ktoś tę wiarę przywróci. Kiedyś.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie .Jak zawsze napisane . Oh' miłość ? Co to za ogromne uczucie . [pod-niebieska-parasolka]
OdpowiedzUsuńdlaczego kiedyś? to tak odlegle brzmi.
OdpowiedzUsuńśredniowieczne uczucia też są piękne. ;-)smutna historia, ale na pewno postawiłaś ostatnią kropkę, pakując do wielkiej torby wspomnienia, jakieś lekcje i rady.?
OdpowiedzUsuńrównie ogromne jak nienawiść.
OdpowiedzUsuńTak. Czułam że musiałam to zrobić, bo dłużej już nie mogłam żyć tym co się rozgrywało rok temu. Wierzę że zrobiłam dobrze a jesli zajdzie tego potrzeba znow otowrzę to pudełko.. :)
OdpowiedzUsuńczasami wydaje mi się, ze lepiej jest coś utracić, kiedy jest to na najlepszej drodze, niż aby to tracić stopniowo, krok za krokiem i nic nie móc z tym zrobić.../zaden-dramat/
OdpowiedzUsuńIm bardziej chcę poukładać tym większe pomieszanie z poplątaniem.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję jednak, że on żyje. może napiszesz opowiadanie? normalnie byłabym głównym czytelnikiem! ;D
OdpowiedzUsuńżyje. ciągle w sercu. i naprawdę także...niedawno skończyłam pisać 'książkę' jak nazywają to bliskie mi osoby i od niedawna także ja. ;-) Opowiadań dłuższych stworzyłam wiele ;-] a tej 'książki' nie będę nigdzie publikowała :P stwierdziłam, że straci swą moc. :-) niech zostanie na razie na kartach Worda :P i w sercach osób, które już ją znają. ;P
OdpowiedzUsuńuwierz, że czas zrobi swoje...
OdpowiedzUsuńto jest cudowne w wspomnieniach - zawsze możemy do nich wracać. a po dłuższym czasie, kontrolujemy je i my decydujemy, kiedy nadejdzie ta chwila melancholii..
OdpowiedzUsuńBo na dzień dzisiejszy nie umiem w nią uwierzyć. Nie potrafię.I ciągle myślę, że nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńa nie będzie wtedy żalu i pytań, dlaczego się skończyło, kiedy jest tak dobrze?
OdpowiedzUsuńwszystko może należeć do nas. wystarczy odrobina wiary, odrobina chęci. a jeśli nie możemy tego osiągnąć, to może właśnie znak...? nie wiem. naprawdę nie wiem. to wszystko jest czasem takie trudne...
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe...
OdpowiedzUsuńNie no. Ja wierzę że ona przyjdzie w końcu. Tylko teraz ... Chyba nie jestem na nią gotowa.
OdpowiedzUsuńna pewno to wie i przyjdzie w odpowiednim czasie. ;*
OdpowiedzUsuńnie wiem jak Ty, ale ja dzisiaj w to wierzę. ;*
OdpowiedzUsuńNo zobaczymy. I tak nie mam nic do stracenia :)
OdpowiedzUsuńkochana, trzymaj mocno wiarę. ;)
OdpowiedzUsuńTakie historie sprawiają, że wierzę, że miłość nie umiera i odnajduję jakąś nadzieję, mimo że zakończenie jest tragiczne. [urojone]
OdpowiedzUsuńTrzymam :)Ale ona przecież też zawodzi.
OdpowiedzUsuńbędzie. oczywiście, że będzie.ale pytań będzie mniej, będą mniej bolesne.bo utraciliśmy to co kochaliśmy- nie przez siebie, nie z własnej winy.a to mniej boli...
OdpowiedzUsuńkiedy np? ;>
OdpowiedzUsuńCzas nie leczy ran lecz tylko przyzwyczaja do bólu.
OdpowiedzUsuńa czy jest coś - co sprawi, że rany zostaną wyleczone?
OdpowiedzUsuńmimo wszystko uważam, że każde rozstanie z osobą, która kochamy boli tak samo. I ma się poczucie winy, iż mogło się coś zrobić. To takie naturalne.
OdpowiedzUsuńOj tam :)) Po prostu sama wiara czasem nie wystarcza, o! :)) :**
OdpowiedzUsuńwierzę, że w miłości nie ma czegoś takiego jak kropka na końcu zdania. w tej prawdziwej miłości. zresztą, jak w każdym uczuciu. ;)cieszę się, że jestem osobą, która przyczynia się do Twojej wiary w miłość.
OdpowiedzUsuńno dobrze, tym razem zgadzam się z Tobą. ;) niekiedy lubię się sprzeczać. :P
OdpowiedzUsuńnie wiem ;D
OdpowiedzUsuńa widzisz! złapałam Cię na gorącym uczynku. ;-)
OdpowiedzUsuńja często wielu rzeczy nie wiem ;pnie ukrywam tego.
OdpowiedzUsuńświadczy to o Tobie dobrze :p że się przyznajesz ;-)
OdpowiedzUsuńKtoś.Owszem, jest...Ale narazie to tylko w formie plastra.
OdpowiedzUsuńchocby nawet to kłamstwo ma krotkie nogi.zmiana szablonu? ;p
OdpowiedzUsuńzgadzam się. ;-)miała być, ale wszystko mi się pomieszało i się zdenerwowałam :P
OdpowiedzUsuńniby tak...
OdpowiedzUsuńAle dlaczego? No, nie bądź taka! Powiedz chociaż jaki był główny temat ;).
OdpowiedzUsuńprzesłałabym Ci całość, ale nie chcę Ci dni wypełniać. :P"Bez odwrotu" jest o hmm...miłości, bólu, chwilach niepewności, wewnętrznego rozdarcia, załamania a jednocześnie radości, przyjaźni, sile jaką daje nam matka. O macieżyństwie. ;-) Trudno określić jednym słowem, jednym zdaniem. :) kiedyś wyślę do jakiegoś wydawnictwa :P
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze nie przeczytałam całego, ale gdy rzuciło mi się w oczy, że śmierć, a w tytule miłość, nie byłam w stanie. Łzy zaczęły mi tańczyć pod powiekami. Bo najgorzej jest gdy miłość odchodzi... [kokainowy]
OdpowiedzUsuńnic się nie stało... Wrażliwa jesteś bardzo, prawda? Nie zawsze się słyszy, że płacze ktoś przy moim tekśnie nim go przeczyta w całości.
OdpowiedzUsuńU mnie wrażliwość została dzisiaj nasilona częscią titanica i kłótnią z chłopakiem:/ Ale myślę, ze i bez tego bym się poryczała:/ Taka już moja natura.
OdpowiedzUsuńTitanic - kojarzy mi się ze świętami. Oglądałam go tysiące razy, ale tym razem nie umiałam. Niestety... Z chłopakiem na pewno wszystko się wyjaśni. ;* Kłótnie też są potrzebne. Każdej parze ;-) p.s wrażliwi dostrzegają więcej.
OdpowiedzUsuńaha rozumiem, drugim razem na pewno sie uda :)
OdpowiedzUsuńpewnie przy nowej notce. ;-)
OdpowiedzUsuńale to zdjęcie to masz cudne :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też tylko razy to oglądałam a teraz jakby jakaś blokada... Już sama nie wiem. A z chłopakiem już chyba lepiej.P.S. Wrażliwi zawsze dostają kopa od życia.
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie ;-) robione przeze mnie mojej Miłości największej ;D Siebie wycięłam - krótka historia powstania :P
OdpowiedzUsuńmoże za wcześnie puścili? lepiej chyba więcej widzieć, niż tracić z oczu wiele cennych i pięknych 'widoków'. Takie jest moje zdanie...
OdpowiedzUsuńJak chcesz to ci mogę te "piękne widoki" oddać...
OdpowiedzUsuńwiesz, że wszystko można wyćwiczyć? nawet nadwrażliwość opanować a widoki pzestać dostrzegać...
OdpowiedzUsuńNajpierw musze poradzić sobie z nauką potem z arachnofobią a następnie uregulować wszystkie inne sprawy. Chyba przestanę oddychać, bo doby mi nie starczy...
OdpowiedzUsuńoczywiście, że starszczy! jeszcze Ci zostanie! pamiętaj, że nie jesteś robotem i Tobie też należą się jakieś przyjemności i coś od życia.
OdpowiedzUsuńnie wątpie ;D ^ ^ pozdrawiam niedzielnie ;*
OdpowiedzUsuńo proszę, jak we mnie wierzą. ;-) dzięęękuję. ;*ja również. ;) ale dodam, że znad książek :P
OdpowiedzUsuńZobaczymy...
OdpowiedzUsuńuśmiech poproszę. malutki, ale szczery, hm?
OdpowiedzUsuńalex_xp@op.plwysyłaj mi ją ale już! :D
OdpowiedzUsuńno proszę. :P rozkazy :D już wysyłam. ;*
OdpowiedzUsuńo widzisz takie zlote mysli sie przydaja... czasem nie trzeba mowic w prost ale czasami by to sie przydalo... nie wiem czy ona mnie szczerze przeprasza.. i w tym jest problem .. :([marzenajasik.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńmusisz zapytać wprost...
OdpowiedzUsuńWięc może po prostu lepiej nie myśleć o niej za często ;)
OdpowiedzUsuńtaki może być? Mogłabyś zmienić niebieski na mniej rażący, bo moje oczka zmęczone płaczem nie chcą współpracować.
OdpowiedzUsuńjak trwa - to tak się nie da :P serce nie umie myśleć o niczym innym. ;]
OdpowiedzUsuńna razie mi się nie chce :Pa ten uśmiech nie pasuje.
OdpowiedzUsuńAle może plaster z czasem zamieni się na lekarstwo? xD
OdpowiedzUsuńa widzisz! więc jednak czas ma coś do powiedzenia?:P
OdpowiedzUsuńkochane dzidzi ;D
OdpowiedzUsuńCzemu nie może być?
OdpowiedzUsuńoj kochane, kochane :Pale niekiedy denerwujące ;)
OdpowiedzUsuńponieważ chciałam szczery, nic nie wykrzywiający.rozumiesz?
OdpowiedzUsuńBardzo miłe wspomnienia :) Kiedy to było :D
OdpowiedzUsuńOoops, wymsknęło mi się. xD
OdpowiedzUsuńłahaha [śmiech szaleńca] :P czubek ze mnie ;-)to od nadgodzin nauki geografii ;D jak dostane 2, to się... :(
OdpowiedzUsuńwieki temu :Pa widać jak na dłoni. ;-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dziś jeszcze raz pierwszą Twoją notkę, którą miałam przyjemność przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPostaram się zrozumieć xD
OdpowiedzUsuńto ja w takim razie jeszcze raz zajrzę do Twojego pierwszego komentarza. :-)Wiesz, że dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, iż w swojej jednej notce wykorzystałaś frag. mojej ukochanej książki [Siesicka "Zapałka na zakręcie". ten o myciu głowy :P. Byłam nim zauroczona. Kiedy po killku latach jeszcze raz ją przeczytałam, poczułam sentyment do niej jeszcze większy:)]
OdpowiedzUsuńJa ostatnio ze spr dostałam 2 z gegry.Nanana. xD
OdpowiedzUsuństarasz się - to bardzo, bardzo dobrze ;D
OdpowiedzUsuńO rany, uwielbiam ten fragment :) wydaje mi się, to miłość oddana w nieskomplikowanych słowach, takich prostych, nie patetycznych, a jednak oddających znaczenie miłości
OdpowiedzUsuńa jak mój oddała szanowanie po miesiącu, okazało się iż kartkę ozdobiła cyferka: 1 :D nie dość, że miesiąc po tym jak klasa pisała, to jeszcze taki gong. :Pja nie mogę dostać 2, bo chce mieć 3! :D
OdpowiedzUsuńw tym jednym fragmencie zostało powiedziane wszystko. Kocham go. I spisałam sobie do mojego tajnego zeszycika. ;-)nie raz jak myję włosy, przypominam sobie o tym fragmencie.
OdpowiedzUsuńWiem,a le psychologiem nie będę xD
OdpowiedzUsuńMam ten fragment na jednej z tysięcy minikarteczek w portfelu :) w ogóle kiedyś bardzo lubiłam książki tej autorki, teraz troszkę mniej, ale do niektórych mam ogromny sentyment :)
OdpowiedzUsuńu mnie mimo upływu czasu - K. Siesicka jest numerem jeden. ;) Nawet mój tata przyznał, że ładnie i mądrze pisze. ;)"Zapałkę..." przeczytał. ;) Chyba kiedyś wykorzystam Twój sposób z portfelem.A teraz po czyje książki sięgasz najchętniej?
OdpowiedzUsuńto ja będę za Ciebie i za mnie ;-)
OdpowiedzUsuńTeraz nie ma jakiegoś konkretnego autora. Czasami Pani w bibliotece coś mi poleci, czasami decyduje przypadek.Obecnie czytam "traktat o łuskaniu fasoli" Myśliwskiego i z całego serca mogę polecić :) A Ty?
OdpowiedzUsuńHah, zdarza się. xDTo na pewno dostaniesz 3 ;**
OdpowiedzUsuńnic już nie pamiętam! mama mia!
OdpowiedzUsuńhmmm... kiedyś P. Coelho, ale dziś uważam, że jest przereklamowany.Na pewno: Anna Onichimowska. Lubię jej luźny styl, taką swobodę w dobieraniu słów. ;)
OdpowiedzUsuńO Boże Święty. Aż się tego boję xD
OdpowiedzUsuńTylko tak Ci się wydaje. xD
OdpowiedzUsuńno wiesz! troche wiary we mnie :*
OdpowiedzUsuńjesteś pewna? ;)
OdpowiedzUsuńOj no dobrze, dobrze...
OdpowiedzUsuńMiałam na myśli śmierć. Miłość to zupełnie inna skrajność ;)
OdpowiedzUsuńwidzę, że udało mi się wzbudzić Twoją litość. :P
OdpowiedzUsuńcała ja ;Dtak, zgodzę się z Tobą w 100 %. trudno się rozmawia o śmierci i myśli.ale myślę, że warto. mimo wszystko. czasem takie nie myślenie jest jest w dobre...
OdpowiedzUsuń