Nie-myśli.
Płaczę szeptem, bez łez. Tam, w środku, w sobie. Taki płacz boli bardziej. Łzy chyba pozwalają nam wyrzucić z siebie złe emocje, wspomnienia, uczucia, myśli. Wszystko to, czego nie chcemy mieć w duszy. Taki deszcz łez, który nie oblewa duszy, ale wysusza ją.
Moja głupia podświadomość, podsuwa pod przymknięte powieki obrazy jeszcze tak świeże, takie delikatne w swej prostocie, wyczuwalne jeszcze opuszkami palców.Dobrze i bezpiecznie było w Mariuszowych ramionach i ciepłym spojrzeniu Pau. Dobrze było, a nawet doskonale. Przyjemna fala uczuć, zalewała moją dusze, dławiąc płacz, który był niepotrzebny… Sama obecność tych dwojga – wystarczała.
A teraz? Jest dziwnie, bardzo dziwnie. Cichy śmiech i niedosłyszalne słowa za drzwiami mojej siostry i jej miłości. Mają siebie w ten piątkowy, parszywy wieczór. A ja Mariusza po drugiej stronie, o ileś kilometrów stąd i Pau., z którą coś pękło, nie wyszło.
Jest dziwnie, bardzo dziwnie. Serce potrzebuje wyciszenie, albo… czegoś. Czegoś, czego nie jestem w stanie objąć w tej chwili swoimi myślami.
Kiedy czas się zatrzymał, kiedy wskazówki przestały odliczać kolejne sekundy? Kiedy ja zatrzymałam się w pustce? Może dawno,dawno temu, kiedy stęsknionym wzrokiem żegnałam miejsce, w którym czułam się dobrze, w którym zostały dwie ważne osoby – Pau. i Mariusz; Hubert i Dominika. A może wtedy, kiedy żegnałam się z Dominiką, wiedząc, że mogę jeszcze się z nią zobaczyć? A może wtedy, kiedy wyłączałam „Stowarzyszenie wędrujących dżinsów”?
Nie wiem.
Czuję się w tej zatrzymanej sekundzie, niczym para na szybie, która jest dowodem, że ktoś oddychał przed chwilą przy niej.Czuję się taka przezroczysta, jakby trzeba było stosować różne metody, by mnie zauważyć, by nie stłuc mojego wnętrza. Och!
Jestem smutna.
Bardzo smutna.
p.s obiecuję, że już nie będę zadręczała was słowotokiem, jak przy poprzedniej notce. Przynajmniej się postaram.
A może to właśnie idealny czas na przerwe, aby zastanowić się nad sobą i własnym zyciem. Nad tym co jest, a co trzeba zmienić... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSmutek sprawia, że stajemy się jeszcze silniejsi. Tak samo łzy. Czasem to po prostu jest człowiekowi potrzebne. Takie oczyszczenie duszy. [wyiluzjowana]
OdpowiedzUsuńA ja dochodzę do wniosku, że świat jest zły.Więc nie umiem Cię pocieszyć :( ;**
OdpowiedzUsuń"Zadręczaj" nas słowotokiem...
OdpowiedzUsuńmoże masz rację, ale to jest trudne...
OdpowiedzUsuń... a jeśli te łzy mimo wszystko zostają gdzieś tam, w dołeczkach duszy i zalegają jak mały ocean?
OdpowiedzUsuńmi tez tak jakoś smutno :/
OdpowiedzUsuńI to jest ten moment kiedy ciągle się myśli. Aż za dużo. [to-on]
OdpowiedzUsuńBo płacz oczyszcza. Może razem z łzami wypływa cząstka tego co boli, rani, kaleczy ...Może pora na zmiany? Smutek czasem przychodzi do każdego. Jest nieunikniony. Ale najważniejsze to go pokonać. Pokonać to co zaczyna ranić i męczyć. Wiem, że jesteś w stanie to zrobić, że dasz sobie radę :**Tylko proszę, nie poddawaj się :**[odlamki-wspomnien]
OdpowiedzUsuńhej:) nie ma co się smucić chociaż wiem że czasami nie mozna tego powstrzymac...bedzie dobrze...zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńbije od Ciebie smutek. :(
OdpowiedzUsuńpostaram się. ;)
OdpowiedzUsuńchyba jakaś zaraza... no innego wytłumaczenia nie ma.
OdpowiedzUsuńw notce raczej zaznaczyłam, że nie potrafię poznać swoich myśli. mam pustkę.
OdpowiedzUsuń"Oj Ty mała wielka herosko" - ten sms sprzed kilku dni?, utwierdził mnie w przekonaniu, że ja się chyba nigdy nie poddaję. Lubię walczyć o to, co ważne.
OdpowiedzUsuńmusi być.
OdpowiedzUsuńBo to ważne, żeby nie rezygnować przez drobne niepowodzenia ze swojej drogi, marzeń i celów :*
OdpowiedzUsuńmasz rację.
OdpowiedzUsuńNo miewam rację :P ;*
OdpowiedzUsuńto chyba gorzej.
OdpowiedzUsuńWedłóg mnie ta ostatnia cześć byłą niepotrzebna...Uwielbiam to jak piszesz, jestem fanem twojego stylu *-*Co do wpisu... Samotność boli najbardziej. Nawet jeżeli ma się choć jednego fałszywego znajomego nie jest tak źle, gdy jest się zupełnie samemu... cóż, jedyne co mogę powiedzieć to trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńojej :/ale w sumie mi już przeszło ;pa Tobie? :)
OdpowiedzUsuńNie móc odnaleźć, pozbierac i zrozumieć myśli to faktycznie przygnębiające. Wszędzie jest jednak jakies pocieszenie i przecież będzie lepiej, bo musi być :) a kiedy mi jest źle, powtarzam sobie sparafrazowany cytat z Szekspira "lecz chocby przyszedł nawał smutku, nieprzeważyłby on tej radości, jaką darzy mnie jedna przy nich chwila " - 'przy nich' oczywiscie w sensie przyjaciół :) pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńPłacz czasem pomaga, a smutek w końcu ucieka gdzieś daleko.Będzie dobrze :*Pozdrawiam[whats-up]
OdpowiedzUsuńTeż mi smutno, kiedy widzę te wszystkie pary, albo grupki przyjaciół, którzy się śmieją, pstrykają zdjęcia. Żyją teraźniejszością, chwilą, a ja tkwię w pustce, w marzeniach, które się nie spełnią i czekam...w sumie, na co ja czekam? Przytulam mocno, bo doskonale Cię rozumiem ;***
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie nowa notka jest
OdpowiedzUsuńniestety zapominam o twoim blogu :( ale kiedy już na niego wejdę, to czytam i czytam. Tak pięknie piszesz, że brak mi słów. :):) a co do mojego bloga, to chyba na razie poszedł spać, a kiedy się obudzi, nie wiem.
OdpowiedzUsuńmi minęło i wróciło.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie.
OdpowiedzUsuń;-)
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się, że... podoba Ci się mój styl. Ogromna niespodzianka. dziękuję.
OdpowiedzUsuńjakaś mądrość tkwi w jego słowach.
OdpowiedzUsuńwiary w sens najbardziej nam potrzeba.
OdpowiedzUsuńzrozumienie... dziękuję.
OdpowiedzUsuńkażdy blog przechodził chyba taką fazę.
OdpowiedzUsuń