Zwykłe życie, zwykłej siedemnastolatki. Powiedzmy.

  Myślałam, że gorzej być nie może. Ale nie! Los to taka dziwna mieszanka kilkuset chwil, które rozchodzą się w przestrzeni, by pewnego dnia się zderzyć i wywołać katastrofę mniejszego lub większego stopnia.
  Wszystko zaczęło się w piątek wieczorem, kiery to miałam już zaplanowaną całą sobotę, przy słonecznej pogodzie w niedzielę i oczywiście poniedziałek. W tym wszystkim wyeliminowałam z moich planów kilka drobniutkich szczegółów, przez które moje plany diabli wzięli.
  Jadąc do domu w piątkowe, jakże piękne popołudnie, naradziłam się z moją uroczą siostrą, że posprzątamy dom, ażeby w sobotę rano jechać na zakupy. Tak też zrobiłyśmy. Ogarnęłyśmy całe nasze (nasze w pełni, gdy biegamy od pokoju do pokoju z ściereczką w ręku i odkurzaczem plączącym się pod nogami) skromne m-3 w godzinę, może coś ponad godzinę. Z pełnym zapałem wycierałam kurze, szorowałam wannę, wypolerowałam lustro i całą łazienkę, pozmywałam podłogi i odkurzyłam wszystkie szatańskie dywany (3 chodniki w przedpokoju i mój dywan, który można policzyć jako 15 dywanów o powierzchni 100 metrów kwadratowych. Skubany mieście w sobie wszystko. Ba! Kiedy go odkurzę za chwilę jest prawie takie sam). Poszło łatwo. O godzinie dziewiętnastej spoczęłam na łóżku z zamiarem obejrzenia mojego zacnego serialu na Tv4 (ciekawskich odsyłam do programu telewizyjnego).
  Piątek był udany, więc chętnie położyłam się spać z zamiarem dogonienia soboty. Że też tak się na nią cieszyłam!
  Z bólem brzucha, który zresztą zignorowałam (okresowy pewnie, pomyślałam, spóźnia mi się dziad od ponad miesiąca). Ubrałam się cieplutko i niemalże wybiegłam z domu, pokonując 72 schodki na dół. Zajęłam swoje honorowe miejsce z tyłu po stronie kierowcy, by spoglądać czasem na innych podróżników zza książki. Wspomniany ból towarzyszył mi przez cały czas w samochodzie i minął, gdy tylko moja siostra, wg niej: idealnie, zaparkowała tyłem. Kilka godzin przerwy, gdy przechadzałam się od sklepu do sklepu.
  Wsiadam do samochodu zaczyna się ból, który miał mnie nie opuścić przez kilkadziesiąt godzin, co wcale miłe nie było.
  Ignorując ból, jem obrzydliwy rosołek (Knorra chyba), z racji tego, że nikomu nie chciało się czekać aż rozmrozi się mięso na spaghetti. Przebolałam to żółte coś, co z pewnością mogłabym zastosować przesoloną wodą z odpowiednią dawką barwników.
  Godzina czekania na Elę i pannę Julię, i razem z nim do fryzjera jako osoba towarzysząca i zabawiająca Julkę, co przyjęłam z radością stęsknionego serca.
  Siadamy na czerwonej kanapie. Słucham radia i Justyny, zajmuję jakoś Julkę i błagam, by po mnie nie skakała. Towarzyszy temu wypatrywanie przeszłości, o której kiedyś tu wspomniałam (np. notka nr 81, 82). Wiedziałam, że się nie pojawi i wiedziałam, że mimo wszystko tak będzie lepiej. Już raz jego brązowe tęczówki zburzyły mój spokój.
  Koncentrując się na moim bólu odwróciłam wzrok od drzwi na kilkanaście minut (co wierzcie mi, często się nie zdarza) i kiedy przyciągnięta jakąś dziwną siłą znowu tam spojrzałam - zapomniałam nagle o tym, o czym zapomnieć od prawie rana nie mogłam. Poznałam jego chód, sylwetkę i twarz. Zapamiętałam go tak dobrze, jak zapach Julki, która stała tuż obok mnie. Serce mi stanęło, zapomniałam jak się oddycha. Zrobiłam minę pokrzywdzonego dziecka i błagałam pana D., by nie odchodził.
  Ale odszedł. jak poparzona podeszłam do okna, kryjąc się za żaluzjami, czy jak to pionowe coś w oknach się nazywa. Julka za mną. Stał przy swoim samochodzie o dziwnym odcieniu różu, trzymając torbą z zakupami w ręki. Przy nim chłopak w czarnej kurtce. Myślałam, że zaraz do niego wsiądzie i odjedzie, ale nie. Widząc, że zamyka swojego Cinkusa(?), wróciłam posłusznie na swoje miejsce, wzbudzając tym ciekawość innych.
  Właściciel różowej koszuli (Boże, od kiedy on nosi takie rzeczy?!), pięknych, brązowych oczu i ciemnych włosów stanął przy jednej z kas ewidentnie na kogoś czekając. W jednym ręku trzymał pęk kluczy, w drugiej swój odwieczny atrybut, czyli telefon. Zapewne pisał do jednej z 600 tysięcy dziewczyn, które znał i, z którymi był (nie byłam jedną z nich, żeby zaspokoić waszą ciekawość). Stał i patrzyła. Ja siedziałam i też patrzyłam, a co! Miałam być gorsza?
  Ela, widząc moją zbolałą minę, zapytała, czy ciągle mnie boli, wciskając jednocześnie do ręki pieniądze na proszki. Wzięłam je, wzięłam Julkę i poszłam na spotkanie z przygodą. Opuściwszy salon Justyny, zaczęły trząść mi się nogi, ręce i nie wiem, co jeszcze, dlatego też wzięłam Julkę na ręce, żeby nie widziała tego, jak na mnie ciągle działa. Stojąc w kasie w długiej kolejce zaczęłam rozglądać się za proszkami. Nie ma nigdzie! Muskam wzrokiem jego profil i moje spojrzenie zatrzymuje się na ogromnej szafce z lekami, która znajduje się tuż... za jego plecami. Krew by to zalała. Cóż, trzymając Julkę, staję krok za nim i słyszę zwykłe, cholerne "cześć". Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, zwiać na drugi koniec świata albo poprosić go, by powiedział to jeszcze raz, jeszcze raz i tak bez końca. Odpowiedziałam mu podwójnie, co spowodowane było moim stresem. Ścisnęłam w dłoni Ibuprom i stanęłam w kolejce za blondynką, która czekała na kasjerkę. Pan D. podchodzi do niej (jego mama?) i bierze zakupy. Ja płacę za swoje i zerkam na jego plecy. Przechodząc przez próg wyznaczający granicę tej chwili i przyszłej, granicę zapomnienia - odwraca się i nasze brązowe spojrzenia krzyżują się na chwilę. Do końca pobytu u Justyny myślę tylko o nim.
  Wracam do domu i pierwsze co robię, przebieram się w piżamę i ukrywam pod kołdrą. Ból staje się nie do zniesienia. Mama zabiera mnie do lekarza, który każe mi zażywać dwie No-spy co trzy godziny. Nic nie pomaga. Mam ochotę połknąć cały flakonik Ketanolu, ale kiedy myślę, że mogę odfruną, rezygnuję. Zasypiam zaraz po Mam Talent. Budzi mnie mama w nocy z pytaniem, jak się czuję. Odpowiadam jej zgodnie z prawdą. Kładzie się obok mnie, nie mogę spać. Przed 5 idę do kuchni po cudowną dawkę nic nie pomagającej No-spy, która stała się impulsem do wymiotowania. Wracam do łóżka lodowata jak nieboszczyk, choć wcześniej myślałam, że się roztopię. Mama przykrywa mnie szczelnie kołdrą, jakoś zasypiam. Budzę się nad ranem, szykuje się cała niedziela w łóżku. Z planów figa z makiem. Po dziewiętnastej jadę do lekarza. Naciska, przyciska, zadaje milion pytań. Boli, stara krowo!, mam ochotę krzyknąć, ale tylko zakrywam twarz dłonią i ocieram łzy. Skierowanie do szpitala.
  Warszawa, potok łez, bo pewnie będę miała wycinany wyrostek. Całą drogę mama trzyma mnie za rękę. Szpital nr 1 odsyła nas do szpitala nr 2. W szpitalu numer 2 znowu jestem poddana badaniu, gdzie babka myśli chyba, że jej dłonie mają kojącą moc. Niestety muszę być pod opieką endokrynologa - odsyłają nas do szpitala numer 3. W szpitalu numer 3 godzina czekania, znowu badania lekarki. Pobieranie krwi przez nieogarniętego mężczyznę z ładnymi dłońmi, badanie moczu. Odesłanie do szpitala numer 4 na USG. Znowu ból. Potem znowu do szpitala numer 3 z wynikami. Godzina czekania. Badanie. Skierowanie na oddział. Noc w szpitalu. Czekanie do pierwszej, aż ktoś łaskawie przygotuje mnie i K. na kroplówkę. Sen. Pobudka w nocy dwa razy przez pielęgniarkę, która majstruje przy mojej dłoni i kroplówce. Wstaję przed siódmą, bo nie mogę spać. Badanie przez 3-4 lekarzy. Potem USG, badanie krwi. Odpis do domu, bo nie muszę mieć operacji.
  Jazda do CZD. Kłopoty z przyjęciem. USG. Mam dosyć, mama wciska we mnie 3 butelkę wody. Zaraz nią zwymiotuję, ale jestem dzielna.
  Badanie USG wykazuje, że to nie wyrostek, a... owulacja i wiadomość, że mogę co miesiąc przechodzić takie bóle.
  Wracam do domu, wchodzę do łóżka i mam ochotę zostać tam do końca życia. Po 3 godzinach leżenia mam dosyć. Przychodzi Łukasz z Ulą, z płytą ze ślubu. Potem rozmowa z Nim. Stęsknił się. Potem rozmowa z Nią. Jej opowieść o tym, co się działo. Sen. Zbawienny sen i wizja dwóch kolejnych dni w domu.

  Nigdy więcej niech nikt mi nie mówi, że mam szczęście.

Komentarze

  1. ajć współczuję Ci. Ale pocieszę Cię bo moja siostra kiedyś też miała okropne bóle, aż wymiotowała a teraz już jest lepiej, więc będzie lepiej i u Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. już dzisiaj jest dobrze, ale przerzuciło się na gardło. ;) z tym jednak da się żyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. gdyby było inaczej wiele kobiet by zeszło z tego swiata ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. mojego kuzyna ostatnio zafascynowała fakt, że "gdyby mężczyzn zaczął rodzić dzieci, umarłby z bólu".gderał mi o tym z pół godzin z taką fascynacją w oczach. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. są ponoć sposoby by te bóle złagodzić

    OdpowiedzUsuń
  6. nim_fomanka@onet.eu13 października 2009 12:08

    Mój Boże...Ja nie mam bolesnej miesiączki, w ogóle...Dla mnie praktycznie te dni, niczym sie od pozostałych nie róznią...

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz szczęście. Nie musisz przechodzić żadnej operacji. [to-on] <3

    OdpowiedzUsuń
  8. to jest naukowo potwierdzone, że oni by tego nie wytrzymali ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. No-spa nie pomaga. będę musiała o tym poczytać, bo to jest nie do wytrzymania.

    OdpowiedzUsuń
  10. dla mnie o ok. 5 lat mój okres to wciąż zagadka:d

    OdpowiedzUsuń
  11. gdyby operacja zapewniła mi, że nie będę przeżywała tego bólu więcej - jestem gotowa, wierz mi. to jest nie do opisania. pal licho, gdyby trwał góra dzień. ale żeby przeciągać się przez 3 dni? zgrozo!

    OdpowiedzUsuń
  12. Biedactwo moje :* ale są sposoby na to, poszperaj w internecie. nospa to gó.w.no za przeproszeniem ;/

    OdpowiedzUsuń
  13. ło m a t k o! ja ostatnio zrobiłam w domu lament, ze umrę, bo mam zapalenie wyrostka.

    OdpowiedzUsuń
  14. moja mama miała takie bóle okropne w czwartek, pojechaliśmy i została tam do tej pory, a ja mieszkam... sama. Jejku współczuję Ci takich mocnych bólów, zwykłej kobiecej sprawy... nie da się nic z tym zrobić? A co do Pana D. każdy facet tak działa na zakochaną dziewczynę. :***

    OdpowiedzUsuń
  15. Biedna Ty... Szkoda, że tak nieciekawie spędziłaś weekend. Ja na szczęście nie mam żadnych problemów z bólem, przynajmniej na razie. Poszperaj w Internecie, na pewno znajdziesz wiele różnych, mnie lub bardziej, przydatnych rad. No-spa w ogóle nie działa, przynajmniej w moim przypadku. To w ogóle jest lek? -.-"Złota jesień, polska jesień...", czyli nowa notka na http://kolorowy-balon.blog.onet.plSerdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. nim_fomanka@onet.eu13 października 2009 16:16

    Dla mnie było zagadka, gdy go po raz pierwszy dostałam, wtedy to były jaja :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Ach, te bóle... ja mam silne, ale trwają góra dzień i nie jezdza ze mna do szpitala xdMam nadzieje, że w przyszłości będą łagodniejsze ^^Tak Tsu~kinya to dziewczyna ^^'hmm, pasja.Nie nazwałabym tak tego, ale miło słyszeć ;dpozdrawiam[drawing-pad]

    OdpowiedzUsuń
  18. Wierzę i współczuje, ale naprawdę miałaś szczęście;).

    OdpowiedzUsuń
  19. nat_78@poczta.onet.pl14 października 2009 05:36

    No kurczę, i dlaczego my musimy znosić takie bóle? a co z facetami?!

    OdpowiedzUsuń
  20. Zespół napięcia przedmiesiączkowego jest okropny. Współczuję Ci. Ja przed okresem zawsze mam okropne wahania nastroju ; raz jestem tak szczęśliwa, że mam ochotę bez przerwy skakać, a za dosłownie kilka chwil zaczynam bez powodu ryczeć i mam wielką ochotę się powiesić. I tak w kółko. Życie kobiety jest ciężkie... [two-million-ways]

    OdpowiedzUsuń
  21. Aaagrrr ja co miesiąc mam ochotę być facetem ;> Kiedyś też miałam coś podobnego, tyle, że mdlałam co dwie godziny... A ty jak zwykle na pozór zwyczajną sytuację, przemieniasz w fascynujące opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  22. ja na takie bóle dostałam antykoncepcyjne i już zapomniałam co to ból. ale to nie zawsze pomaga.ale jakieś inne sposoby też są.

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj kochana, współczuję bardzo :*Ja przechodziłam operację wyrostka, ból był przeokropny is skutkował 8dniowym pobytem w szpitalu. A teraz, co miesiąc, mniej więcej w czasie miesiączki, to mam tydzień wyciety z życiorysu - tak mnie boli brzuch, że żadna ilość tabletek również nie pomaga. Trochę mi zawsze zależy, kiedy przykładam gorący termofor. Oczywiście, nie jest to super extra znieczulacz, ale minimalną ulgę przynosi. Dla mnie w tych dniach nawet drobnostka jest cudem.Trzymaj się ;**[odlamki-wspomnien]

    OdpowiedzUsuń
  24. b_e_n_i_a@buziaczek.pl15 października 2009 14:00

    No powiem Ci, że weekend to Ty miałaś ciekawy... I pełen wrażeń, ale oczywiście nie nazwałabym ich pozytywnymi.A z takimi spotkaniami z tymi brązowymi oczami chyba możesz się spodziewać, że będą , czyli kwestia tylko nie reagowania na niego aż tak.Nie warto, żaden facet nie jest tego wart, choćby był przystojny jak Brad Pitt. A co do tej owulacji, to ja niestety też mam bolesną i powiem szczerze, że to tak od kilku miesięcy dopiero. Wcześniej tego tak nie odczuwałam, ale jednak nie równa się z Twoją. Współczuje :*/ Benitka

    OdpowiedzUsuń
  25. Współczuję Ci;*moja koleżanka na takie bóle bierze tabletki antykoncepcyjne i jest lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy ma się plany, one zazwyczaj nie wypalają. Heh, wiem coś o tym. Niestety.|kolorowa-sukienka|

    OdpowiedzUsuń
  27. O rany, biedactwo, o takim silnym bólu to ja jeszcze nie słyszałam... Może jednak z czasem to się zmieni, przecież ciało jest zagadką, prawda? Skoro wcześniej tak nie miałaś, to za jakiś czas może znowu będzie lepiej.Trzymaj się, Ilonko :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. myszka356@buziaczek.pl17 października 2009 08:33

    współczuje i trzymam kciuki ze bedzie juz dobrze...(zjawa-phantom)

    OdpowiedzUsuń
  29. Też mam takie bóle, które sprawiają, że spędzam cały dzień w łóżku, bądź chodzę nerwowo po domu, gdyż nawet jak leżę to boli :/ Nie byłam z tym u lekarza, bo wiem właśnie jakie są tego skutki. 3 maj się ;*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz