Jak Ty jutro przeżyjesz beze mnie? *
Faith Hill - If I'm not in love with you.
Jak tam?
Źle.
Dlaczego?
Bo chyba się zakochałam.
Jak tam?
Źle.
Dlaczego?
Bo chyba się zakochałam.
Piszę z takim ogromnym pragnieniem serca. Jest w nim tyle sprzecznych, walczących ze sobą uczuć, popędzanych przez wspomnienia. Boję się tak bardzo, że pewnego dnia otworzę oczy i nie będę w stanie przypomnieć sobie niektórych momentów ze swojego życia, których czasem mam tak bardzo dość. Boję się, że pewnego dnia te wszystkie spisane słowa zaczną mieć inne znaczenie, gorsze, tak dalekie, obce.
Chcę tworzyć przyszłość, nie zapominając o tym, co przeżyłam dotychczas. Czuć na swojej zimnej dłoni dotyk jego zimnych palców. Chcę, by przenikał mnie na wskroś, zajrzał na dno mojej duszy i wyczytał wszystko to, czego nie umiem nazwać słowem. Tęsknotę, zazdrość, nadzieję i strach, że pewnego dnia zniknie. Tą nieogarniętą rozumem radość, która jest we mnie nawet wtedy, kiedy w oczach błyszczą kryształowe łzy. Tęsknotę nie do opanowania, kiedy jego ramię muska moje, gdy siedzimy obok. Zniecierpliwienie po ostatniej lekcji w piątek, kiedy idąc obok siebie do szatni, wiemy, że spotkamy się najprawdopodobniej dopiero w poniedziałek rano. Nie lubię weekendów, tych dwóch wolnych dni, kiedy nie wypełnia ich jego uśmiech, niebieskoszare spojrzenie, palce muskające delikatnie ołówek, którym na kartce papieru odzwierciedla to, co widzi oczyma wyobraźni i wieczorów, kiedy nie pyta, czy jest coś ciekawego w telewizji.
Nie lubię być bez niego, nawet jeśli łączy nas tylko więź na linii koleżeńskiej. Nie lubię oddychać powietrzem, które nie jest przesiąknięte jego zapachem. Jego oddechem, które czasem delikatnie muska mój policzek, gdy szepcze mi coś na ucho, zerkając na prowadzącą lekcję nauczycielkę. Nie lubię siedzieć sama w ławce na lekcjach, które spędzamy razem. Nie lubię pustego krzesła obok i większej powierzchni ławki, o którą razem tak zawzięcie walczymy. Nie lubię mojego wyczekującego spojrzenia, które szuka go w tłumie innych ludzi. Nie lubię bardzo.
Wolałabym, żeby był zawsze. Taki naturalny, prosty, bliski, ale nie za bardzo. Każdy etap ma coś w sobie, choć pewnie ten jest tym ostatnim. Nie pragnę nic więcej. Nie, nie jestem dobrą aktorką ani ogromną optymistką. Czasem lepiej nie wiedzieć. Czasem lepiej nie pragnąć.
nim_fomanka chyba miała rację. Albo zaczęłam się nad tym zbyt intensywnie zastanawiać i w końcu się przeobraziło w rzeczywistość. A może to mój apel serca, które pragnie być dla kogoś.
Nie lubię myśleć, że kiedyś mi się uda dotknąć tej części jego duszy, która jest zarezerwowana dla miłości życia. Nie lubię sobie wyobrażać, że to niebieskie spojrzenie, które kilka razy spojrzało tak, że po prostu musiałam odwrócić wzrok - będzie wypatrywało mnie z nadzieją, że już niedługo się pojawię. Nie lubię sobie wyobrażać, że jego ramiona obejmą mnie ciasno, wyjawiając najskrytsze uczucia. Ani, że jego ręka ukryje moją dłoń na spacerze, kiedy nie będę miała rękawiczek. Nie lubię tej świadomości, że tylko ja tak naprawdę drżę pod jego spojrzeniem, dotykiem jego słów.
Nie lubię wypatrywać dnia, kiedy to wszystko minie, stanie się zabawnym momentem niewartym uwagi. Bo nie chcę, by był ot tak. Chcę, by był naprawdę. Od początku do końca. Nierealnie mój.
Chciałabym, by kiedyś wziął mnie za rękę, gdy odwrócę się na pięcie i będę chciała odejść, i żeby szepnął przytulając mnie do siebie: nie odchodź, bo ja tak bardzo potrzebuję Cię, by być.
* "jutro" - dzień, kiedy miało go nie być w szkole.
Chcę tworzyć przyszłość, nie zapominając o tym, co przeżyłam dotychczas. Czuć na swojej zimnej dłoni dotyk jego zimnych palców. Chcę, by przenikał mnie na wskroś, zajrzał na dno mojej duszy i wyczytał wszystko to, czego nie umiem nazwać słowem. Tęsknotę, zazdrość, nadzieję i strach, że pewnego dnia zniknie. Tą nieogarniętą rozumem radość, która jest we mnie nawet wtedy, kiedy w oczach błyszczą kryształowe łzy. Tęsknotę nie do opanowania, kiedy jego ramię muska moje, gdy siedzimy obok. Zniecierpliwienie po ostatniej lekcji w piątek, kiedy idąc obok siebie do szatni, wiemy, że spotkamy się najprawdopodobniej dopiero w poniedziałek rano. Nie lubię weekendów, tych dwóch wolnych dni, kiedy nie wypełnia ich jego uśmiech, niebieskoszare spojrzenie, palce muskające delikatnie ołówek, którym na kartce papieru odzwierciedla to, co widzi oczyma wyobraźni i wieczorów, kiedy nie pyta, czy jest coś ciekawego w telewizji.
Nie lubię być bez niego, nawet jeśli łączy nas tylko więź na linii koleżeńskiej. Nie lubię oddychać powietrzem, które nie jest przesiąknięte jego zapachem. Jego oddechem, które czasem delikatnie muska mój policzek, gdy szepcze mi coś na ucho, zerkając na prowadzącą lekcję nauczycielkę. Nie lubię siedzieć sama w ławce na lekcjach, które spędzamy razem. Nie lubię pustego krzesła obok i większej powierzchni ławki, o którą razem tak zawzięcie walczymy. Nie lubię mojego wyczekującego spojrzenia, które szuka go w tłumie innych ludzi. Nie lubię bardzo.
Wolałabym, żeby był zawsze. Taki naturalny, prosty, bliski, ale nie za bardzo. Każdy etap ma coś w sobie, choć pewnie ten jest tym ostatnim. Nie pragnę nic więcej. Nie, nie jestem dobrą aktorką ani ogromną optymistką. Czasem lepiej nie wiedzieć. Czasem lepiej nie pragnąć.
nim_fomanka chyba miała rację. Albo zaczęłam się nad tym zbyt intensywnie zastanawiać i w końcu się przeobraziło w rzeczywistość. A może to mój apel serca, które pragnie być dla kogoś.
Nie lubię myśleć, że kiedyś mi się uda dotknąć tej części jego duszy, która jest zarezerwowana dla miłości życia. Nie lubię sobie wyobrażać, że to niebieskie spojrzenie, które kilka razy spojrzało tak, że po prostu musiałam odwrócić wzrok - będzie wypatrywało mnie z nadzieją, że już niedługo się pojawię. Nie lubię sobie wyobrażać, że jego ramiona obejmą mnie ciasno, wyjawiając najskrytsze uczucia. Ani, że jego ręka ukryje moją dłoń na spacerze, kiedy nie będę miała rękawiczek. Nie lubię tej świadomości, że tylko ja tak naprawdę drżę pod jego spojrzeniem, dotykiem jego słów.
Nie lubię wypatrywać dnia, kiedy to wszystko minie, stanie się zabawnym momentem niewartym uwagi. Bo nie chcę, by był ot tak. Chcę, by był naprawdę. Od początku do końca. Nierealnie mój.
Chciałabym, by kiedyś wziął mnie za rękę, gdy odwrócę się na pięcie i będę chciała odejść, i żeby szepnął przytulając mnie do siebie: nie odchodź, bo ja tak bardzo potrzebuję Cię, by być.
Powiem Ci to, kiedy będziemy się żegnać na zawsze. Powiem Ci wtedy wszystko.
* "jutro" - dzień, kiedy miało go nie być w szkole.
Ty zawsze tak pięknie piszesz. Delikatnie i naturalnie o rzeczach, które wcale nie są proste. Czasem lepiej nie pragnąć, to prawda...[kolorowy-balon]
OdpowiedzUsuńale z drugiej strony nie da się nie pragnąć.
OdpowiedzUsuńdużo w tym..tęsknoty.
OdpowiedzUsuńNie potrafię nic powiedzieć... Chciałam tylko przyjść, powiedzieć, że jestem, że przeczytałam Twoje dzisiejsze słowa, po których nie jestem w stanie nic powiedzieć... Chciałam tylko przyjść i posiedzieć z Tobą przez chwilę, ale nie powiem dziś nic, dobrze?
OdpowiedzUsuńZburzyłaś we mnie coś, co kreowałam w swojej głowie długo. Pogubiłam się w tym, co czujesz, a w sumie w tym, co możesz czuć. Nie wiem zbytnio, co napisać i, jak to wszystko ubrać w słowa. Namieszałaś mi tak doszczętnie w głowie, że moje wspomnienia względem Niego odrodziły się. Nie, nie mam tego za złe. Bo postanowiłam tych wspomnień nigdy nie wyrzucać, bo są one takie piękne. Bo są one moje. Ale kazałaś mojemu umysłowy wyłączyć się, żyjąc całkiem w innym świecie. Na prawdę nie wiem, co napisać. Po prostu chciałam zostawić tutaj jakikolwiek ślad, że przeczytałam wszystko i, że jestem pod wielkim wrażeniem. Czarujesz literkami, Ilonko. Czarujesz. Zaczarowujesz. <3
OdpowiedzUsuńpo prostu bądź. to wiele dla mnie znaczy.
OdpowiedzUsuńNie da się. Czymże byłoby życie bez pragnienia?
OdpowiedzUsuńbałam się, że kiedyś przeczytasz to wszystko, powróci coś. dziękuję. ;*ja sama się gubię. nie wiem, czy czuję. ale tak bardzo mocno wydaje mi się, że tak.
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia. i chyba nie chciałabym się dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńI co ? ^^I kto miał racje ? ^^Ja, no tak, bo ja się znam, ja wiedziałam, lalala, zakochała się ! :D :*
OdpowiedzUsuńRównież kiedyś coś takiego czułam: każda chwila bez niego wydawała mi się zmarnowana. a teraz? |kolorowa-sukienka|
OdpowiedzUsuńDlaczego nie chcesz spróbować teraz? A jeśli później będzie za późno?
OdpowiedzUsuńpo prostu rzuciłaś na mnie urok :P
OdpowiedzUsuńbo jego serce należy do kogoś innego. od wielu lat.
OdpowiedzUsuńa teraz tak nie jest, prawda?
OdpowiedzUsuńTeraz to się pogubiłam. Czyżby Ilonka była w fazie zakochiwania się? ;)
OdpowiedzUsuńmożna tak powiedzieć. a jakby tego było mało - przeżywam po raz drugi to samo odnośnie jednej osoby.
OdpowiedzUsuńWiesz przecież, że czasem się to zmienia ;)
OdpowiedzUsuńwystarczy mi, że tęsknię za nim w sposób, którego się bałam. wystarczy, że myślę o nim przed snem i po przebudzeniu. nie chcę myśleć, że kiedyś spojrzy w ten inny sposób i nasze słowa "na żarty" okażą się prawdziwe.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli byłby wolny nie chciałabyś spróbować?
OdpowiedzUsuńjeśli "wolny" masz na myśli - z nikim związany, to jest taki ciągle. od dnia, kiedy go poznałam. moja wiara w siebie jest na niskim poziomie. zresztą... nie wiedziałabym, co zrobić, by wiedział, że znaczy dla mnie więcej niż myśli.
OdpowiedzUsuńNo proszę, to podobnie jak u mnie. Tylko z tą różnicą, że u mnie nie wyszło... Ale trzymam kciuki za Ciebie ;*
OdpowiedzUsuńLepiej nie robić sobie nadziei, tylko pozytywnie się rozczarować..l
OdpowiedzUsuńMyślisz,że On tak samo do tego podchodzi? [to-on] <3
OdpowiedzUsuńMam ten dar :D
OdpowiedzUsuńa ja chciałabym żeby M w ogóle do szkoły nie chodził.
OdpowiedzUsuńCzasem dla chłopaka więcej znaczy taka przyjaźń;)Więc warto ją kontynuować. A co do Twoich pragnień, to może zostaną wysłuchane, ale może to nie jest jeszcze Wasz czas? Pamiętaj, że im człowiek starszy, tym bardziej potrafi docenić uczucia.
OdpowiedzUsuńświetnie Cię rozumiem. ja tez chciałabym, żeby K. był obok mnie. tak po prostu. mimo wszystko. ale boję się. boję się, że to się nigdy nie uda. że nasze drogi się rozejdą. że już nie będę mogła się w Niego bezkarnie wpatrywać. to wszystko jest takie dziwne.
OdpowiedzUsuńNie sądzę, by ktokolwiek chciał. Życie bez pragnień, to życie bez celów...Pojawiła się u mnie nowa notka, serdecznie zapraszam. [kolorowy-balon]
OdpowiedzUsuńIle w tym emocji uczuć, nie umiem tego określić ;] No no zakochana jesteś i to nieźle. Ja nietety narazie nie mam w sobie takich emocji, chcociaż jakby było to coś odwzajemnionego to czemu nie? ;> Powodzenia.[moment-of-inspiration]
OdpowiedzUsuńDech mi zaparło w piersiach. Właściwie nie wiem dlaczego. Chciałabym kiedyś przeżyć takie coś jak ty. Bo choć tyle razy się zakochiwałam, to nigdy nie czułam tego tak blisko.Pozdrawiam, [chmura-mysli].
OdpowiedzUsuńA teraz to sama nie wiem, bo się w tym wszystkim pogubiłam.
OdpowiedzUsuńja chyba przestane Cie odwiedzac, bo załamie sie psychicznie... (po przeczytaniu mojej notki zrozumiesz xd)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię czytać;*
OdpowiedzUsuńWięc w jaki sposób jego serce jest zajęte?To przecież można pokazać, powiedzieć o tym. Jeśli nie jest głupi może sam zauważyć ;)
OdpowiedzUsuńtęsknota tak boli..
OdpowiedzUsuńTęsknota to mordercze uczucie. Zabija od środka. [two-million-ways]
OdpowiedzUsuńA ja bym chciała zapomnieć o tym co było. Nie przypominać sobie o Nim... Łatwiej by mi było wtedy kroczyć w przyszłość. [poszukujac-celu]
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy można nie pragnać. Uczucia to ogromna potęga, czasem działają wbrew nam samym przecież ... :*[odlamki-wspomnien]
OdpowiedzUsuńza dużo.
OdpowiedzUsuń